PolskaWalizkowy defibrylator ratuje życie

Walizkowy defibrylator ratuje życie

Męskim głosem wydaje polecenia i krok
po kroku uczy nas jak ratować ludzkie życie: gdzie przyłożyć
elektrody, kiedy nacisnąć żółty guzik, by życiodajny prąd
przywrócił zatrzymanemu sercu regularny rytm. Tak w skrócie można
opisać działanie walizkowego defibrylatora, który od momentu
włączenia prowadzi użytkownika stosownymi komendami, bo instrukcja
obsługi jest po prostu nagrana i emitowana przy każdym
uruchomieniu aparatu. Takich urządzeń jest w województwie śląskim
kilkanaście. Tylko na lotnisku w Pyrzowicach funkcjonują trzy
defibrylatory i już uratowały życie kilku pasażerom! - pisze
"Dziennik Zachodni".

12.09.2007 | aktual.: 12.09.2007 04:08

W województwie takich aparatów powinno być co najmniej kilkaset. Polskie Towarzystwo Kardiologiczne oraz Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, która zakupiła automat m.in. dla Biblioteki Śląskiej są orędownikami powszechnej dostępności aparatów. Dla bezpieczeństwa swojego i pracowników oraz klientów aparaty kupuje coraz więcej firm, w tym hipermarketów. Jeden kosztuje od 7 do 9 tysięcy zł. Nie są refundowane. Lekarze domagają się precyzyjnych przepisów dotyczących zasad instalowania defibrylatorów oraz szkoleń w zakresie ich obsługi.

- Same wiszące aparaty nikogo nie uratują. Nie mogą być tylko ozdobą ściany - przestrzega dr Wojciech Rychlik, ordynator Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii z Nadzorem Kardiologicznym w Górnośląskim Centrum Medycznym w Katowicach. (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)