PolskaWałęsa: pozwę prezesa TVP i prezesa IPN

Wałęsa: pozwę prezesa TVP i prezesa IPN

B.prezydent Lech Wałęsa przyznał,
że nie oglądał filmu "TW Bolek", który wyemitowała w środę TVP,
ale słyszał o nim dużo. Zapowiedział jednocześnie
złożenie pozwów przeciwko tym, którzy rozpowszechniają "bzdury" na
jego temat.

19.06.2008 | aktual.: 19.06.2008 14:02

Główną część filmu "TW Bolek" stanowi opowieść Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka - autorów książki "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii" o przygotowaniach do jej powstania. Historycy IPN-u wspominają obszerną kwerendę, która poprzedziła napisanie książki, co ich zdaniem jest rękojmią prawdziwości jej głównej tezy mówiącej, że Lecha Wałęsa w latach 1970-76 był tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie "Bolek".

Tezę tę potwierdzają w filmie także kolega Wałęsy ze Stoczni Gdańskiej Józef Szyler oraz funkcjonariusz SB współprowadzący teczkę "Bolka", Janusz Stachowiak. Szyler, członek protestów z lat 1970-71 wspomina m.in., że w tamtym okresie był autorem pomysłu zorganizowania specjalnej grupy robotników, która walczyłaby o realizację postulatów strajkujących. Ja tylko jemu (Wałęsie) powiedziałem o tamtej specjalnej grupie - mówił Szyler. Jak dodał, dla niego jest to potwierdzeniem, że Wałęsa był tajnym współpracownikiem SB, ponieważ informacja o specjalnej grupie znalazła się w doniesieniach TW "Bolka".

Złożę pozew przeciwko wszystkim, którzy takie bzdury rozpowszechniają. A dla tych na państwowych posadach będzie szczególnie wysoka gaża - powiedział Wałęsa, który przebywał we Wrocławiu.

Jak podkreślił, nad pozwami będą pracować jego prawnicy. Dodał, że nie chce bowiem, aby to podatnik płacił za błędy czy "kłamstwa" pewnych osób, lecz konkretni ludzie, którzy "łamią prawo".

Wałęsa zapowiedział m.in. pozwanie do sądu prezesa TVP Andrzej Urbańskiego, prezesa IPN Janusza Kurtykę oraz autorów filmu "TW Bolek". Dodał, że "wszystkich postawi pod sąd" i będzie się domagał dużych pieniędzy, "maksymalnie dużych".

B.prezydent przyznał, że prezes TVP zapraszał go do programu, który został wyemitowany po filmie "TW Bolek". Dodał, że nie przyjął zaproszenia, bo miał bardzo pracowity dzień. Po drugie, to ja miałbym być na swoim paszkwilu? No bądźmy poważni. Nie było mojej zgody na ten paszkwil. On (Urbański) chciał, żebym swoją obecnością autoryzował ten paszkwil - mówił Wałęsa.

Dziennikarze pytali Wałęse dlaczego, jego zdaniem, b. prezydent Aleksander Kwaśniewski nie informował, że nie oddał on dokumentów na swój temat do UOP.

Cenckiewicz i Gontarczyk w swej książce szeroko opisują m.in. sprawę otrzymania przez Wałęse z UOP, mocą decyzji ówczesnego szefa MSW Andrzeja Milczanowskiego, zgromadzonej na jego temat dokumentacji SB, która wróciła do UOP po kilku miesiącach zdekompletowana. Zniknęły najważniejsze dokumenty świadczące, że urzędujący prezydent był "Bolkiem" - piszą autorzy.

We wrześniu 1996 r. szef MSW z SLD Zbigniew Siemiątkowski napisał w notatce dla prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, że do UOP nie wróciły m.in. "notatki i doniesienia agenturalne od Wałęsy", "jego dokumenty rejestracyjne" i "pokwitowania Lecha Wałęsy na odbiór wynagrodzenia za działalność agenturalną". Choć poproszono wtedy byłego prezydenta, aby zwrócił brakujące materiały, nigdy nie odpowiedział.

Problem w tym, że odbierając (dokumenty na temat TW Bolka) nie sprawdziłem ich. Ktoś założył, że biorąc je nie będą sprawdzał. Ja biorąc nie patrzyłem co brałem i nie patrzyłem co oddawałem - podkreślił Wałęsa.

B. prezydent przyznał, że biorąc teczkę TW Bolka chciał się zapoznać z tymi dokumentami, bo słyszał różne bzdury i chciał wiedzieć czy się potwierdzają. Po drugie - nie chciałem tego mówić, ale trudno - wiedziałem, że miałem nad moim łóżkiem kamerę. Chciałem wiedzieć czy ja z żoną nie jesteśmy źle ujęci. Chciałem sprawdzić czy coś tam jest- mówił.

Wałęsa dodał, że po sprawdzeniu tego wszystkiego dokumenty oddał. Pomyślcie jaki miałem interes w tym, żeby usuwać te papiery, skoro wiedziałem, że oni mają spis tych dokumentów? Jaki był sens usuwać te papiery? Gdyby tam było moje zobowiązanie do współpracy, gdyby tam był jakikolwiek mój podpis... Ale tam niczego takiego nie było - oświadczył Wałęsa. Dodał, że "oni" liczą na naiwność dziennikarzy i społeczeństwa.

W spisie dokumentów nie ma żadnego dokumentu, którym byłbym zainteresowany, który chciałbym wyjąć, bo nie było tam mojego podpisu. (...) Jaki był sens, aby wyjmować jakieś dokumenty i tym samym narażać się?- pytał b. prezydent. Zaznaczył, że ani w tamtych dokumentach, ani w tych teraz nigdzie nie ma jego podpisu. Nikt nie był zainteresowany, a w szczególności ja, aby wyjmować jakieś dokumenty - mówił Wałęsa.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)