Wałęsa: oto, dlaczego przyjąłem zaproszenie od Libertas
Europa jest jedna, ale różnorodna. Nikt nie może zawłaszczać Europy i mieć wyłączności na jedynie słuszną wizję Europy. Ja niezmiennie chcę walczyć o taką jedną, choć różnorodną Europę. Tak robiłem, kiedy burzyliśmy mury, podziały, kiedy otwieraliśmy granice i teraz, kiedy poniżej 20% Europejczyków jest zainteresowanych wspólną Europą. I mam to zamiar głosić, nawet, jeśli to nie jest akurat wygodne, ładne czy poprawne politycznie. Tu się już chyba nigdy nie zmienię.
04.05.2009 | aktual.: 04.05.2009 17:57
I właśnie dlatego przyjąłem w zeszłym tygodniu i zaproszenie od Europejskiej Partii Ludowej i od formacji Libertas. Narosło zwłaszcza wokół tego drugiego wystąpienia sporo wątpliwości, więc wyjaśniam.
Po pierwsze, partia ta jest w Europie partią proeuropejską i prointegracyjną. Głoszą nawet większą integrację niż dziś, bo polegającą na udziale i aktywności obywateli, na referendach, na wspólnych wartościach. Libertas odwołuje się do wartości religijnych, chrześcijańskich i katolickich. To także moje wartości. W tych punktach się więc zgadzamy. Zgadzamy się też w dużej części diagnozy. Europę i jej struktury obserwuję z bliska. Widzę, jak wiele jest błędów, jaka jest biurokracja i niewydolności.
Po drugie, różnimy się w rozwiązaniach. Ja proponuję poprawianie tego, co jest, a nie całkowite odrzucanie, żeby tworzyć wszystko od podstaw - nawet w tym samym kierunku zjednoczonej Europy. Przypominam, że od początku nalegam na przyjęcie Traktatu Lizbońskiego. Często nawet dopingowałem naszego prezydenta. Libertas odrzuca Traktat całkowicie. Ja widzę niedoskonałości, ale wolę taki dokument poprawiający integrację niż żaden. I w tym się różnimy. Słucham jednak ich argumentów, oni moich. Na tym polega przecież demokracja! Lepiej, aby oni mogli je przedstawiać na takich forach, w Europie, w Unii, niż na ulicy!
Po trzecie, Libertas w Europie, a Libertas w Polsce to dwie odrębne filozofie. W Polsce na ten rozpędzający się okręt próbuje powskakiwać wielu spadochroniarzy i rozbitków, a dominują demagodzy, populiści i przeciwnicy Unii. To się robi więc nieczytelne. Założyciel Libertasu szukał w Polsce i szuka różnych ludzi, ale dobrzy są w dużej części ulokowani w innych formacjach, inni dobrzy nie garną się do polityki, a wręcz odstrasza ich środowisko, które ten polski Libertas zaczęło tworzyć. Jak bardzo to dwie różne rzeczywistości widać i słychać było w Rzymie, kiedy pod moim adresem przeciwnicy wykrzykiwali obelgi. Chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie posądzi mnie o popieranie tych ludzi!
Po czwarte, głoszę wyraźnie swoje poparcie dla Platformy Obywatelskiej. Nie widzę żadnej mądrej alternatywy na dziś w Polsce. Nie znaczy to, że nie mogę pojawiać się i głosić swoich przekonań na różnych forach. I tak czynię. W piątek byłem na kongresie Europejskiej Partii Ludowej w Warszawie. Z przekonania. Tam też nie mówiłem tylko słodkich rzeczy i upominałem się o sprawy stoczni. Może nie wypadało, może było nie w smak, ale tak widzę swój obowiązek. Byłem tam z przekonania i z poparciem. Następnego dnia mogłem wystąpić w innym miejscu, mówić do innych ludzi, do Europejczyków - też może było to nie w smak wielu, ale miałem możliwość głoszenia swoich argumentów.
Po piąte, nigdy nie kryłem, że przyjmuję honoraria za moje wykłady i wystąpienia, przede wszystkim zagraniczne. Nie zajmuję się szczegółami, ale wiem, że wpływają zaproszenia różne z całego świata. W niektórych organizatorzy ciekawych spotkań opłacają hotel i samolot, w innych proponują honorarium, a w innych zupełnie nic, ale podejmowane są ważne sprawy. I tym przede wszystkim się kieruję w wyborze spotkań - jeśli widzę, że jest podnoszony ważny temat, jeśli ktoś będzie chciał mnie słuchać, to się decyduję. Jeśli mogę otrzymać wynagrodzenie - co jest przyjęte na całym świecie - to przyjmuję, jak każdy normalny człowiek. Państwo nie kupuje mi garniturów na te wyjazdy, a pieniędzy z biura nie wystarcza nawet na telefony podczas wyjazdów. Mam jedną zasadę, nigdy nie przyjmuję żadnych honorariów z wykładów w Polsce na uczelniach dla młodzieży i dzieci, na spotkaniach społecznych, organizowanych w szczytnych celach. Od zachodnich kapitalistów, od bogatych firm i filantropów - także wspierających Instytut mojego
imienia - mogę otrzymywać pomoc. I nie widzę w tym niczego zdrożnego.
Czekam więc na kolejne zaproszenia, a już w środę wyjeżdżam ponownie do Włoch. I znów mam zamiar mówić o jednej Europie, o wyzwaniach globalizacji i wspólnych wartościach. Może znów kogoś przekonam. Najbardziej zależy mi na tych nieprzekonanych.
Lech Wałęsa specjalnie dla Wirtualnej Polski