Wałęsa: odwołanie rządu na Ukrainie to cena demokracji
Lech Wałęsa uważa, że odwołanie ukraińskiego
rządu jest ceną wprowadzania demokracji w tym kraju. B.prezydent
dodał, że z optymizmem patrzy na rozwój sytuacji politycznej na
Ukrainie.
11.01.2006 | aktual.: 11.01.2006 17:58
Ukraiński parlament przegłosował we wtorek odwołanie rządu Jurija Jechanurowa z powodu podpisania niekorzystnej dla Ukrainy - zdaniem deputowanych - umowy gazowej z Rosją. Za dymisją gabinetu głosowało 250 z ogólnej liczby 450 posłów.
Wałęsa ocenił, że na Ukrainie jest obecnie "za duży pluralizm". Podgrywają różne grupy i grupeczki, i czasami układa się z tego coś takiego jak odwołanie rządu - argumentował.
Jego zdaniem, Ukraina znajduje się w dużo trudniejszej sytuacji niż ta, w której była Polska na początku okresu transformacji. Człowiek uczy się demokracji tak jak pływania - wiadomo, że to trwa. Żadni doradcy nie pomogą, samemu trzeba się zachłysnąć - podkreślił b. prezydent.
Wałęsa nie uważa, aby odwołanie ukraińskiego rządu mogło spowodować odwrót od proeuropejskiego kursu polityki Ukrainy na rzecz powtórnego zwrócenia się w kierunku Rosji.
Nawet gdyby tak się stało, to i tak świat jest już "znormalizowany". Musi taki być ze względu na technikę, technologię. Tutaj nie ma wyboru: zarówno Rosja, jak i Ukraina oraz Białoruś muszą - powoli - ale dopasowywać do XXI wieku - uważa Wałęsa. B. prezydent powiedział, że to on "załatwił", że uczestnicy ubiegłorocznej pomarańczowej rewolucji "nie będą strzelać, lecz rozmawiać".
Mówiłem Ukraińcom o tym, że problemy dopiero się zaczną. Mówiłem, że popieram nie uczestników rewolucji, a dążenie do prawdy i uczciwość. Wiedziałem, że oni większej szansy na zwycięstwo nie mają bez takiego podejścia - argumentował Wałęsa. My powinniśmy spokojnie na to patrzeć, jako sąsiedzi, ale dużo się tu nie pomoże - ocenił b. prezydent.