Wałęsa nie wyklucza pozwów przeciwko Walentynowicz i Radiu Maryja

Chcę doprowadzić do sytuacji, że oni muszą się wycofać i przeprosić, i po chrześcijańsku to załatwić, więc zbieram dowody i jeśli tego nie zrobią, to ja nie będę miał wyboru i pójdę do sądu - powiedział b. prezydent.

Wałęsa złożył w gdańskim oddziale Instytutu Pamięci Narodowej wniosek o udostępnienie mu jego teczki. Zaznaczył, że robi to, aby udowodnić, że poglądy głoszone na antenie Radia Maryja o jego agenturalności są nieprawdą.

B. prezydent, który zarzuty te uważa za oszczercze i skandaliczne, oczekuje też na działania prokuratury. Wystąpił o wszczęcie dochodzenia, które miałoby wyjaśnić m.in. "możliwość" jego współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa PRL i udowodnić, że przy "Okrągłym Stole", ani w innym czasie, nie zawierał żadnych tajnych porozumień i umów.

Prokurator powinien w imię prawdy historycznej wyjaśnić tę sprawę dopóki świadkowie żyją, bo jestem obrażany. Prokurator musi to zrobić, bo kłamstwo będzie w historii. Jak będę już miał dowody, to ktokolwiek otworzy pysk w tym temacie w Radiu Maryja, to wystawię paru ludzi, adwokatów, żeby pilnowali i od razu do sądu - podkreślił.

B. prezydent powiedział, że wskaże prokuratorom osoby, m.in. agenta SB, który już dawno przyznał, że sprawdzał całą dokumentację na jego temat. I wyszło, że nigdy nie współpracowałem. Ja go mam na piśmie, więc ja mam sprawę czystą - powiedział.

Prokuratura ma zbadać, czy w sprawie audycji Radia Maryja, dotyczącej rzekomej współpracy Lecha Wałęsy ze służbami bezpieczeństwa, są podstawy do wszczęcia postępowania z urzędu. Rzecznik gdańskiej prokuratury apelacyjnej Krzysztof Trynka powiedział, że dokumenty dotyczące tej sprawy spodziewane są w piątek.