PolskaWałęsa: nie było innej drogi niż Okrągły Stół

Wałęsa: nie było innej drogi niż Okrągły Stół

Po 15 latach od rozpoczęcia obrad Okrągłego Stołu, b. prezydent Lech Wałęsa jest przekonany, że strona solidarnościowa uzyskała wówczas maksimum tego, co było możliwe. Według niego, w tamtym czasie nie było innej możliwości, jak kompromis z rządzącymi w PRL.

05.02.2004 | aktual.: 06.02.2004 06:18

"Gdybym dzisiaj, mając po 15 latach taką wiedzę, jaką mam, zawierał ten kompromis, to byłby on prawdopodobnie jeszcze niższy, uzyskałbym mniej, niż wtedy. Przekraczaliśmy wówczas granice wytrzymałości i rozsądku, nasze żądania i życzenia były ponad tamte warunki" - powiedział Lech Wałęsa.

B. prezydent jest pewien, że spotkanie opozycji i władzy przy Okrągłym Stole było konieczne. "W łańcuchu zdarzeń, walki narodu z komunizmem, to było bardzo ważne ogniwo. Nie można było wtedy inaczej. Komunizm i tak by się skończył, tylko znaczniej później i na pewno krwawo, trzeba by jeszcze strzelać. Jak widać na przykładzie Kuby i Korei Północnej, ten system może jeszcze długo trwać" - zaznaczył.

Wałęsa wyjaśnił, że w lutym 1989 r. przystępując ze stroną opozycyjną do rokowań z władzami PRL, za najważniejsze cele postawił sobie legalizację "Solidarności" i prawo do wolności zrzeszania, bo uznał, że dzięki temu, uda się "zbudować resztę". "Moja koncepcja była taka: 'Dajcie mi tyle, ile można, ja tylko włożę robotniczy but między drzwi, a już ich później nie domkniecie'" - dodał.

Wałęsa wspominał: "Zaczęły się negocjacje, nie byliśmy za silni, byliśmy rozbici, masa ludzi wyjechała za granicę. To był kiepski kompromis, bo dobry to byłby taki: 'przegraliście, oddajcie władzę i przez najbliższe 20 lat nie przystępujcie do niej za zniszczenie kraju'. Komuniści chcieli, abyśmy dzięki temu kompromisowi, pomogli im dźwignąć kraj z problemów, wziąć nowe pożyczki z zagranicy. I grzeczni zostaną przy stole, a niektórzy z nas nawet dostaną nawet miejsca we władzy, a niegrzecznych się wyprosi".

B. prezydent zapytany, czy Okrągły Stół nie przeszkodził w rozliczeniu komunistów, odpowiedział: "Tak mówią wszyscy nieudacznicy i ludzie, którzy nie potrafią działać".

"Przecież AWS mogła to zrobić w sposób legalny i ładny, skoro Lech Wałęsa tego nie załatwił. Dlaczego tego nie zrobiono? Bo to nie jest takie proste. Na początku lat 90. byliśmy na to za słabiutcy. Wszyscy szukają winnych, aby się samemu usprawiedliwić" - zaznaczył.

Wałęsa zaprzeczył też, że brak dekomunizacji w Polsce był efektem uzgodnień podczas Okrągłego Stołu.

"W pewnym momencie zrozumiałem, że rzeczywiście można ich całkowicie pokonać i wywalczyć wszystko. Tylko że nie będziemy w stanie tego zwycięstwa porządnie zagospodarować, bo strona wolnościowa była 'wycięta', bez programu. Więc może ich pokonamy, ale dużej satysfakcji z tego mieć nie będziemy. Oni byli lepsi, lepiej przygotowani, mieli pieniądze, teczki i wiele innych argumentów" - wyjaśnił Wałęsa.

Zdaniem twórcy "Solidarności", strona rządowa zgadzając się na rokowania z opozycją przy Okrągłym Stole, nie dopuszczała możliwości, że za kilka miesięcy odda władzę. 24 sierpnia 1989 r. Sejm kontraktowy wybrał Tadeusza Mazowieckiego na pierwszego, niekomunistycznego premiera w państwach bloku sowieckiego.

"To był dla nich wypadek przy pracy, byli zadufani, oślepli, myśleli, że cały czas są silni. Potem już nie wiedzieli, jak z tego wybrnąć, przecież nie mogli po raz drugi wprowadzić stanu wojennego. Właściwie to nie mieli wyboru, oni do dziś się nie pogodzili z tą klęską" - uważa b. prezydent.

Wałęsa odpowiadając na pytanie, czy wybór w lipcu 1989 r. twórcy stanu wojennego gen. Wojciecha Jaruzelskiego na prezydenta RP, był uzgodniony podczas obrad Okrągłego Stołu, powiedział: "I tak i nie. Tylko, że w tamtych okolicznościach, widząc, co się dzieje, mając Związek Radziecki i Układ Warszawski, to było jakieś przyzwolenie przez zaniechanie, nieuzgodnione, ale był to brak większego oporu. Każdy o tym wiedział, że być inaczej na tym etapie nie może".

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)