Waldemar Pawlak: prawdopodobnie będą wybory
Myślę, że teraz będzie właśnie taka sytuacja, zresztą to już widać po wczorajszych zapowiedziach, że albo będzie kapitulacja kilku stronnictw i zgoda na praktycznie jednopartyjne rządy, albo będą wybory. I wydaje się, że w tej sytuacji, jeżeli można tak przewidywać, to prawdopodobnie będą wybory - powiedział w "Sygnałach Dnia" Waldemar Pawlak, prezes PSL.
28.01.2006 | aktual.: 28.01.2006 16:31
Sygnały Dnia: Panie prezesie, jak długo można gotować na wolnym ogniu?
Waldemar Pawlak: Przynajmniej dwa tygodnie, tak zapowiada teraz premier i prezydent, a my obserwujemy też takie już praktyczne działania, bo obserwujemy próby werbowania kandydatów z PSL-u na listy PiS-u.
Nawet z PSL-u już jest werbunek?
- Tak. I z tego, co ci ludzie mówią, planowany termin wyborów jest 19 lub 26 marca.
Ale długo tak gotować na wolnym ogniu nie można, bo się coś przypali.
- Tak, ale myślę, że teraz będzie właśnie taka sytuacja, zresztą to już widać po wczorajszych zapowiedziach, że albo będzie kapitulacja kilku stronnictw i zgoda na praktycznie jednopartyjne rządy, albo będą wybory. I wydaje się, że w tej sytuacji, jeżeli można tak przewidywać, to prawdopodobnie będą wybory.
Czyli pan już nie wierzy, że jeszcze można dojść do koalicji programowej albo podpisania paktu stabilizacyjnego z LPR, Samoobroną i PSL?
- To bym tutaj tak mocno rozciągnął, bo myśmy w tych ostatnich głosowaniach nie brali udziału razem z PiS-em, Samoobroną i LPR-em. I wydaje się, że jest możliwe, oczywiście pełne czy poważne porozumienie, bo takie porozumienie może się też skończyć koalicją rządową i z tego, co widać, PiS ma możliwość zawarcia takiej koalicji rządowej i z Platformą, i z LPR-em, Samoobroną.
Ale wczoraj jednak liderzy Platformy powiedzieli: Przyjmujemy do wiadomości to, że już PiS z nami rozmawiać nie chce.
- Ale to było jednostronne bardziej oświadczenie PiS-u i na razie, jeżeliby tylko ze strony PiS-u było zainteresowanie zbudowaniem takiej poważnej koalicji rządowej, to nie widać przeszkód poważnych. Bo to też jest taka specyficzna sytuacja, że politycy w naszym kraju są dobrze wyszkoleni do zdobywania władzy, natomiast strasznie słabo im idzie sprawowanie władzy, a szczególnie strasznie kiepsko wychodzą negocjacje, bo to widać przez ostatnie trzy miesiące po powołaniu rządu, a cztery miesiące po uruchomieniu prac Sejmu.
Panie prezesie, jak pan wytłumaczy odwołanie wczorajszego spotkania liderów PiS-u, PSL-u, LPR-u i Samoobrony?
- Bardzo prosto, to spotkanie nie było nigdy uzgodnione, więc to tak łatwo spłynęło, bo nie było trzeba potwierdzać i nie było powodu się spotykać po tych nocnych głosowaniach, kiedy już te sprawy takie bieżące zostały rozstrzygnięte, a obserwujemy takie bardzo doraźne rozgrywanie sytuacji politycznej w bardzo szybkim tempie, ale jednak bez dłuższej perspektywy.
Ale mówi pan, że sprawy doraźne zostały rozstrzygnięte, tymczasem szef Klubu PiS Przemysław Gosiewski mówi, że jego partia potrzebuje czasu na analizę sytuacji po głosowaniach nad budżetem, które przecież nie odbyły się przedwczoraj.
- Głosowanie nad budżetem, myślę, że poszły w taki sposób, że nie ma żadnych poważnych zagrożeń dla funkcjonowania kraju czy rządu i nie ma tam co analizować, bo nawet jak weźmiemy wszystkie poprawki razem, które przeszły w czasie głosowań budżetowych, to są to znikomo małe kwoty, które by wpływały na funkcjonowanie rządu czy kraju. Ja myślę, że z pewnym niepokojem należy patrzeć na to, że politycy, przedstawiciele rządu czy – nawet to panu premierowi się zdarzyło – bardzo się skupiają na sprawach administracji i struktur władzy, a nie na procesach społecznych, gospodarczych. Na to trzeba zwracać uwagę, bo od tego się tworzy bogactwo kraju. Z samej administracji, choćby najbardziej rygorystycznej i najbardziej sprawnej, to dobrobytu nie będzie.