Waldemar Dąbrowski: prace nad ustawą o rtv trzeba zacząć od początku
"Lepsze jest wycofanie, o ile jest możliwe formalnie. Dzisiaj rozstrzygniemy to podczas posiedzenia Rady Ministrów. Tak czy inaczej mamy do czynienia z sytuacją zasadniczego zwrotu w tym procesie legislacyjnym (...)" - powiedział minister kultury Waldemar Dąbrowski w "Sygnałach Dnia".
Sygnały Dnia: Panie Ministrze, wczoraj w tym studio na Pana miejscu siedział premier Leszek Miller i zapowiedział wstrzymanie lub wycofanie z Sejmu projektu nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji. Argumentował, dlaczego podjął taką decyzję, ale dziś tę decyzję musi podjąć Rada Ministrów. A zatem z pana punktu widzenia co jest lepsze: wstrzymanie prac czy wycofanie ustawy z Sejmu?
Waldemar Dąbrowski: Lepsze jest wycofanie, o ile jest możliwe formalnie. Dzisiaj rozstrzygniemy to podczas posiedzenia Rady Ministrów. Tak czy inaczej mamy do czynienia z sytuacją zasadniczego zwrotu w tym procesie legislacyjnym i mam nadzieję, że to będzie z korzyścią dla wszystkich zainteresowanych.
Sygnały Dnia: Według marszałka Sejmu Marka Borowskiego ustawa może być wycofana przed drugim czytaniem, a przypomnijmy, że ten projekt jest przed trzecim czytaniem i głosowaniem, a więc wycofanie wydaje się niemożliwe.
Waldemar Dąbrowski: Zostawmy tę kwestię do rozstrzygnięcia autorytetom w dziedzinie prawa konstytucyjnego i regulaminów wewnętrznych Sejmu. Zobaczymy. Ważna jest tu zgoda co do jednej sprawy - że prace nad tą ustawą należy zacząć od początku. Rzecz jasna, ten początek nigdy nie będzie początkiem całkowitym, bo ta praca, która była wykonana do tej pory w komisji sejmowej w tej fazie, w której pracowała koalicja z opozycją i później w tej fazie, w której nie było posłów opozycji na sali komisji sejmowej, to jest juz przecież jakaś konkretna praca. Z tego co wiem ludzie, którzy podpisują się pod tą ustawą w tym momencie mają poczucie wielkiej satysfakcji i dobrze wykonanej pracy. Niemniej są poważne powody, żeby tę ustawę ująć w nowej sytuacji, odcinając te wszystkie klimaty, niedobre emocje, ten rodzaj komentarza i dyskusji pozamerytorycznej, która powodowała, że premier podjął taką decyzję, jaką podjął. Z tą decyzją całkowicie się zgadzam.
Sygnały Dnia:Swoją drogą, Panie Ministrze, politycy zmieniają zdanie w zależności od rozwoju sytuacji. Pan poseł Jerzy Wenderlich, zwolennik uchwalenia tej ustawy w tym kształcie, w jakim jest ona w Sejmie, teraz powiada po informacji premiera, że „grzechem pierworodnym było lekceważenie prywatnych nadawców, więc trzeba przerwać prace”.
Waldemar Dąbrowski: Wie pan, ustawa o radiofonii i telewizji jest jedną z fundamentalnych ustaw regulujących porządek w przestrzeni publicznej. Przecież tu nie chodzi tylko o media jako źródła informacji, ale to jest poważny sektor gospodarczy, to jest przemysł kultury, to jest w końcu czwarta, a może pierwsza władza w tym kształcie demokracji, jaką cieszymy się dzisiaj w Polsce. To jest zagadnienie szalenie poważne i uważam decyzję premiera za bardzo trafną. No a cóż, politycy z natury rzeczy reagują na rozwój sytuacji, taka jest cecha tej kondycji.
Sygnały Dnia: Kto przygotuje nowy projekt?
Waldemar Dąbrowski: O tym rozstrzygnie dzisiaj Rada Ministrów. Przypuszczam, że ten obowiązek spoczywać będzie zgodnie z ustawą o działach, która nakłada to na barki ministra kultury, na Ministerstwie Kultury.
Sygnały Dnia: Wczoraj w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” Aleksandra Jakubowska powiedziała coś takiego (cytuję): „Specjalistów od prawa audiowizualnego praktycznie w Polsce nie ma, a na znalezienie w Ministerstwie Kultury w takiej sprawie, jak nowelizacja ustawy, właśnie o specjalistów od radia i telewizji jest szalenie trudno”.
Waldemar Dąbrowski: Pani minister Jakubowska ma, oczywiście, rację. To jest zupełnie nowe zagadnienie, które powoduje, że musimy odejść od myślenia schematycznego, polegającego na uznaniu że właściwie każdy, kto ma cokolwiek do powiedzenia na ten temat, jest specjalistą i zacząć budować tę ustawę w oparciu o ekspertyzę najwyższej rangi. Poza nielicznymi osobami, których nazwiska można by wskazać, nie wyczerpując palców jednej ręki, jest jednak cała młode pokolenie. Chcę powiedzieć, że do tej pory minister kultury nie był wyposażony w jakiekolwiek instrumenty merytoryczne. Nie było departamentu, nie było pracowników o określonym poziomie kompetencji, którzy mogliby się tym zajmować. W tej chwili budujemy Departament Filmu i Mediów Audiowizualnych, w którym zatrudnimy młodych ludzi specjalizujących się w tej dziedzinie, robiących doktoraty. I mam nadzieję, że ta grupa w niedługim czasie stanie się gronem specjalistów. Póki co trzeba pracować, odwołując się do tych postaci na rynku medialnych, które zyskały
sobie miano autorytetów. Rzeczywiście jest ich niewiele.