Waldemar B. z zarzutami. Sąsiedzi powiesili plakaty "Dewiant"
Waldemar B. usłyszał zarzuty dot. znęcania się nad psem ze szczególnym okrucieństwem. Były senator PiS miał przywiązać sznurkiem zwierzę do haka samochodu i wlec je po ziemi. Czworonóg zmarł. Swój sprzeciw i rozgoryczenie w tej sprawie pokazali mieszkańcy Kościerzyna. Waldemar B. dostał tytuł DEWIANTA ROKU 2021. W mieście zawisły nawet plakaty.
05.04.2021 | aktual.: 05.04.2021 07:26
Inicjatywa Polska Kościerzyna przekazała w mediach społecznościowych, że mieszkańcy tej miejscowości wyrazili swój sprzeciw wobec przemocy i maltretowaniu zwierząt. Chodzi o sprawę byłego senatora Prawa i Sprawiedliwości - Waldemara B.
Waldemar B. oskarżony o znęcanie się nad psem. Reakcja sąsiadów
W Kościerzynie pojawiły się plakaty nawiązujące do znęcania się nad psem przez Waldemara B. Sąsiedzi przyznali mu tytuł DEWIANTA 2021. Jest to nawiązanie do słów polityka, który w 2019 roku mówił: "mamy dość dyktatury dewiantów".
Na plakatach pojawił się też inny cytat: "Kocham zwierzęta (...). Tak jak ja się psami opiekuję, to mało kto (...). To również są słowa Waldemara B.
Były senator z Kaszub usłyszał już zarzut znęcania się nad psem ze szczególnym okrucieństwem. Wcześniej policja w Kościerzynie otrzymała nagranie, na którym widać, jak pies przywiązany do auta biegnie za pojazdem.
Czworonóg nagle upada i ciągnięty jest za samochodem. Wideo to zostało nagrane przez innego uczestnika ruchu drogowego. Śledczy ustalili właściciela auta - okazał się nim Waldemar B. - były senator PiS.
Początkowo w mediach pojawiła się informacja, że pies trafił do schroniska, a jego stan jest dobry. Okazało się jednak, że zwierzę nie przeżyło. Z przeprowadzonej sekcji zwłok wynika, że pies zginął w wyniku obrażeń, które zostały spowodowane przez ciągnięcie za samochodem.
Waldemar B. nie przyznaje się do winy. "Kocham zwierzęta"
Mężczyzna nie przyznaje się do winy. Prokuratura Okręgowa w Gdańsku złożyła do sądu wniosek o tymczasowy areszt dla Waldemara B. Został on jednak odrzucony.
Waldemar B. w rozmowie z Interią odniósł się do stawianych mu zarzutów. Były senator przekazał, że kocha zwierzęta i chciał tylko odprowadzić psa do domu.
- Jest to absurd po prostu. Pies wydostał się poza ogrodzenie, szukałem go, odnalazłem i po prostu doprowadziłem go na swoją posesję. Pies biegł, krokiem sobie szedł. Absurdy ludzie piszą, że znęcam się nad psem. Mam zwierzęta od 40 lat, kocham zwierzęta, nawet w adopcję koty wziąłem. Tak jak ja się psami opiekuję, to mało kto. Żeby stawiać zarzut znęcania, to jest jakiś absurd. Zahaczyłem go na smyczy o hak, oczywiście. Tylko tyle. Żeby doprowadzić go do domu. Pies się przewrócił, to natychmiast się zatrzymałem i go odpiąłem. Tyle mogę powiedzieć, nie mogę rozmawiać, bo jestem na policji na przesłuchaniu - powiedział portalowi Waldemar B.