Wajda: ogromnie wiele zawdzięczam Kawalerowiczowi
Ogromnie wiele zawdzięczam Jerzemu Kawalerowiczowi. Dwa moje tak ważne filmy, jak "Kanał" i "Popiół i diament" powstały w Zespole "Kadr" Jerzego Kawalerowicza i on te filmy pilotował, on przewalczył, że te filmy, zwłaszcza "Kanał", że ten film w ogóle doszedł do realizacji. Były wielkie opory wtedy, nie chciano robić tego filmu z różnych powodów. Kawalerowicz nadstawiał za nas karku i rozumiał, że to jest jego rola - powiedział Andrzej Wajda w audycji "Sygnały Dnia".
28.12.2007 | aktual.: 24.01.2008 13:20
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Galeria
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/zmarl-jerzy-kawalerowicz-6038692644090497g )[
]( http://wiadomosci.wp.pl/zmarl-jerzy-kawalerowicz-6038692644090497g )
Zmarł Jerzy Kawalerowicz
Joanna Sławińska: Jak pan przyjął wiadomość o śmierci Jerzego Kawalerowicza?
Andrzej Wajda: No, wie pani, wiedzieliśmy, że Jerzy jest od dłuższego czasu już chory i obawialiśmy się, że coś się zawsze może zdarzyć, no, ale słyszeliśmy, że nie będzie tak źle i Jerzy jeszcze powróci do nas. Nie myśleliśmy o tym, że powróci do nas robiąc filmy, ale że powróci do nas i będzie oglądał nasze filmy, będziemy mogli z nim o tym rozmawiać. To był wspaniały rozmówca i ja ogromnie wiele zawdzięczam Jerzemu Kawalerowiczowi, zwłaszcza że dwa moje tak ważne filmy, jak "Kanał" i "Popiół i diament" powstały w Zespole "Kadr" Jerzego Kawalerowicza i on te filmy pilotował, on przewalczył, że te filmy, zwłaszcza "Kanał", że ten film w ogóle doszedł do realizacji, bo były wielkie opory wtedy, nie chciano robić tego filmu z różnych powodów. Tak że to był zespół Jerzego Kawalerowicza. Myśmy byli wtedy – Andrzej Munk, ja, Tadeusz Konwicki, potem nasi młodsi koledzy: Janusz Morgenstern, Kazimierz Kutz – to my, że tak powiem, wierzyliśmy głęboko, że polskie kino to jesteśmy właśnie my przede wszystkim. To
były piękne bardzo chwile i Jerzy ogromnie odegrał ważną rolę w tym zespole, bo fantastycznie znał się na filmie po prostu, jego ocena była niezawodna, on wiedział, jak się robi film, a my stawialiśmy pierwsze kroki. To jest dziwne, nie zrobił wiele więcej filmów przedtem od nas, ale dziwnym jakimś instynktem naprawdę był reżyserem filmowym obdarzonym jakimś zdumiewającym darem znajomości kina.
Często pan wspomina, że Jerzy Kawalerowicz właściwie prowadził za was, za młodych reżyserów, takie gry z władzą komunistyczną. Dzięki niemu udało się te wszystkie filmy jakoś przepchnąć, jakoś udało się te władze trochę oszukać.
- Tak, to był najmłodszy zespół filmowy, inni mieli za sobą bez porównania... Czy Aleksander Ford, czy Wanda Jakubowska mieli jakieś tam swoje znajomości, powiązania i tak dalej, ale Jerzy Kawalerowicz po prostu musiał... Egzystencja zespołu, który on prowadził, z którym my robiliśmy filmy polegał po prostu na jego talencie, na jego umiejętności i na jego odwadze obronienia naszych filmów, nie chodzi tylko o moje filmy, ale filmy przede wszystkim Andrzeja Munka, które były niezwykle drażliwe i z którymi Jerzy Kawalerowicz miał wielkie trudności, no, ale właśnie nadstawiał za nas karku i rozumiał, że to jest jego rola.
O Jerzym Kawalerowiczu mówi się, że był – zresztą podobnie jak pan – współtwórcą "polskiej szkoły filmowej". No przecież chociażby taki, jak to dzisiaj się mówi, kultowy film, jakim jest Pociąg, to był wielki przełom w filmie. Na czym polegał ten język, ten szczególny język filmowy Jerzego Kawalerowicza?
- Wie pani, za czym myśmy biegli, czego myśmy chcieli? Myśmy chcieli zrobić tak filmy, jak są robione na Zachodzie, a przecież nie było żadnej tradycji, myśmy dopiero zaczynali. W ciągu paru lat kino polskie z takiego zapyziałego, przedwojennego, prowincjonalnego, prowincjonalnej kinematografii nagle stało się kinematografią europejską, myśmy chcieli tak robić filmy, jak inni robią, a Jerzy Kawalerowicz umiał to najlepiej.
Przeczytaj cały wywiad