Wachowski: akta są potrzebne do gry politycznej
Społeczeństwo zauważa, że akta są odtajniane wybiórczo, bo są potrzebne do gry politycznej. Dzisiaj ta gra jest prowadzona przeciwko Janowi Rokicie. Jan Rokita nie jest z mojej bajki, ale to co się dzieje pod jego adresem jest wyraźną grą polityczną. Kaczyńscy będą dalej szafować tymi teczkami. Zastanawiające jest to, że pan Macierewicz zostaje dzisiaj szefem kontrwywiadu wojskowego, a co on wyprawiał w 92 roku? A szefem wywiadu ma być pan Marczuk, zapomniano, że bodajże przeciwko niemu był proces o aferę alkoholową na sumę 8 miliardów złotych? Ja nie pamiętam jak ta sprawa się zakończyła. To są ludzie prawi, uczciwi? Dzisiaj są we władzy. To pasuje braciom Kaczyńskim? - powiedział szef kancelarii prezydenta Wałęsy Mieczysław Wachowski w "Poranku Radia TOK FM".
10.10.2006 | aktual.: 10.10.2006 10:51
Jarosław Gugała: Dzisiejsza "Trybuna" donosi, że Kaczyńscy szykowali zamach stanu: "Według byłego ministra w kancelarii prezydenta Mieczysława Wachowskiego ekipa skupiona wokół Kaczyńskich chciała internować Wałęsę". Co to za rewelacje? Jak to wyglądało?
Mieczysław Wachowski: Długo zastanawiałem się czy to powiedzieć, zdecydowałem się na ujawnienie tych kilku szokujących faktów. Wielokrotnie sam sobie mówiłem, że może się mylę, że może demonizuje zapędy dyktatorskie braci Kaczyńskich, dla dobra Polski chciałbym się mylić. Braciom Kaczyńskim potrzebna jest pomoc, oni zabrnęli za daleko. Cofnijmy się do 4 czerwca 1992 roku: "Od godzin rannych w pogotowiu były dwie podgrupy GROM-u, każdy wyposażony w kamizelkę kuloodporną i uzbrojony w dwa pistolety, jeden pistolet maszynowy, granatniki przeciwpancerne, karabiny z dużą ilością ostrej amunicji. O 10.30 rano dowódca Nadwiślańskich Jednostek Wojskowych, pułkownik Pęcko zostaje wezwany do szefa UOP Piotra Naimskiego, ten z upoważnienia ministra spraw wewnętrznych Antoniego Macierewicza ustnie rozkazał dowódcy wprowadzić stan podwyższonej gotowości."
Przepraszam bardzo, co pan cytuje?
- Jest to cytat faktów, które opisał generał Weichert, poprzedni dowódca jednostek nadwiślańskich, który został raptownie zastąpiony przez pułkownika Pęcko.
Właśnie wtedy, w czerwcu?
- Dokładnie. Na podstawie tego rozkazu ośmiuset uzbrojonych żołnierzy wyposażonych zostało w ostrą amunicję, ponad 30 000 naboi. Te pozornie niewielkie siły były wystarczające by przeprowadzić skuteczny paraliż centralnych organów władzy państwowej. Był przygotowywany zamach na Lecha Wałęsę. Pełniący w tamtym czasie obowiązki ministra obrony narodowej pan Szeremietiew powiedział: "Postawiłem wojsko w stan gotowości, przejąłem kontrolę nad wojskiem poza śląskim okręgiem wojskowym, ale tam posłałem swoich inspektorów, którzy przejmują jednostki na niższym szczeblu. Wszystko jest opanowane. W Warszawie zrobiłem Wałęsie na złość, niespodziewanie przejąłem dowództwo w jednostkach dookoła Belwederu. Wspólnie z Macierewiczem przejęliśmy jednostki nadwiślańskie".
Czemu dopiero teraz pan o tym mówi?
- Decyzja o tym co ja będę mógł mówić będzie zawsze należała do prezydenta Wałęsy. Wtedy uważał, że gdyby takie fakty zostały światu ujawnione w chwili, kiedy w Polsce rodziła się młoda demokracja, to to byłoby bardzo szkodliwe. Wtedy Lech Wałęsa zabiegał o umorzenie polskich kredytów, umorzył przecież 50% zadłużenia. Walczył w świecie o pomoc dla Polski. A wewnątrz mieliśmy przygotowany zamach na Lecha Wałęsę. Słynny film "Nocna Zmiana" Kurskiego została skradziona z kaset. Lech Wałęsa nakazał filmowanie wszystkiego co się dzieje naszą kamerą, przez operatora z Belwederu. Chciał dokumentować wszystkie fakty, które miały w sejmie miejsce. Sygnały tego, co się działo przychodziły do Belwederu.
Czy pan znał osobiście pułkownika Lesiaka?
- Osobiście go nie znałem. Przypadkowo kiedyś spotkałem go na korytarzu w gmachu sądu. Zdaje się, że występował on w jakimś procesie.
Kiedy to było?
- W tym, albo w zeszłym roku.
Wtedy pan go nie znał?
- Nigdy nie poznałem pułkownika Lesiaka. Pewien dowódca sztabu jednostek nadwiślańskich powiedział: "Gdyby Lech Wałęsa opuścił budynek Sejmu w nocy z 4 na 5 czerwca to byłby internowany i przetransportowany do jakiegoś ustronnego miejsca pod Warszawą". To są wydarzenia sprzez kilkunastu lat, ale jak widać nadal stanowią pewną obsesję wielu polityków. Czy pan uważa działania, które są odkrywane wraz z ujawnianiem kolejnych dokumentów UOP, za prawidłowe? Czy przychyla się pan do opinii, że to są działania bezprawne i godzące w demokrację?
- Najłatwiej ukryć się złodziejowi krzycząc: "Łapać złodzieja!". Kaczyńscy chowają się pod szyld Prawa i Sprawiedliwości skutecznie tego prawa nie przestrzegając. Zabawa z teczkami ma coś przykryć. Niedawno odkryto taśmy prawdy. W pokoju pani Beger zdecydowanie umarła cnota i moralność IV RP i wiarygodność PiS. Sądziłem, że sprawa teczek to jest casus Tymińskiego, bo on pierwszy krzyczał, że ma czarną teczkę i ma coś tam na prezydenta Wałęsę. Potem teczkami bawił się pan Macierewicz, czynią to dzisiaj bracia Kaczyńscy. Czemu to ma służyć? Co to ma przykryć? Nieudolność rządzenia, braku rozwiązań w gospodarce. To ma być kamuflaż dla swoich nieumiejętności.
Jaką pan w tej chwili pełni rolę w polityce? Czy to prawda, że pomaga pan Lechowi Wałęsie w powrocie do czynnej działalności politycznej?
- Zostałem powołany przez Lecha Wałęsę na szefa jego doradców. Lech Wałęsa uważa, że w tym szaleństwie, które w Polsce obserwujemy należy powołać ruch społeczny pod nazwą "Polska Zdrowego Rozsądku". To nam jest dzisiaj najbardziej potrzebne. Czy normalne jest, że dzisiaj cały aparat policyjny szuka jakiegoś bezdomnego o imieniu Hubert, dlatego, że obraził jaśniepana? Czy normalne jest, że prezydent obraża się na artykuł w trzeciorzędnym brukowcu zagranicznym i nie bierze udziału w posiedzeniu Trójkąta Weimarskiego? Czy ktoś kto nie ma zapędów dyktatorskich krzyczy z trybuny sejmowej: "Nie doczekacie się, że oddamy władzę"?
W roku 90. Jarosław Kaczyński był szefem kancelarii prezydenta. W którym momencie zaczęły się psuć stosunki między Jarosławem Kaczyńskim i Lechem Wałęsą?
- Kiedy dochodziły głosy do prezydenta, że urzędnicy jego kancelarii biorą udział w jakiś niejasnych przedsięwzięciach, które dzisiaj noszą nazwę "afery telegrafu", że pracownicy PC zamieszani są w aferę FOZ, że pewne niejasne rzeczy dzieją się w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego, którego szefem by wtedy Lech Kaczyński. Te wszystkie wiadomości dochodziły do Lecha Wałęsy. Prezydent chciał mieć swoją kancelarię czystą, by nikt mu nie stawiał żadnych zarzutów, że tam się dzieją jakieś niejasne mafijne interesy. Te informacje spowodowały, że prezydent podjął decyzję o usunięciu braci Kaczyńskich z kancelarii.
Czy pan już wszystkie swoje sprawy z braćmi Kaczyńskimi pozałatwiał w sądzie? Był proces cywilny, proces krany. Został pan przeproszony, tak jak wymagał tego wyrok sądu cywilnego, czy to jeszcze trwa?
- Co z tego, że wygrałem wszystkie sprawy sądowe? Do dnia dzisiejszego wykonanie wyroku przez pana Kaczyńskiego nie jest realizowane. Jest to trochę przykre mówić, że głowa państwa pod szyldem Prawa i Sprawiedliwości nie przestrzega tego prawa. Zastanawialiśmy się z Lechem Wałęsą czy oddać ta sprawę do Strasburga, ale muszę wziąć pod uwagę słowa Lecha Wałęsy: "Czy bracia Kaczyńscy nie ośmieszają już wystarczająco Polski, by jeszcze głowę państwa ścigać w Strasburgu?". Wyrok nie został wykonany. Głowa państwa nie przestrzega prawa.
- Społeczeństwo zauważa, że akta są odtajniane wybiórczo, bo są potrzebne do gry politycznej. Dzisiaj ta gra jest prowadzona przeciwko Janowi Rokicie. Jan Rokita nie jest z mojej bajki, ale to co się dzieje pod jego adresem jest wyraźną grą polityczną. Kaczyńscy będą dalej szafować tymi teczkami. Zastanawiające jest to, że pan Macierewicz zostaje dzisiaj szefem kontrwywiadu wojskowego, a co on wyprawiał w 92 roku? A szefem wywiadu ma być pan Marczuk, zapomniano, że bodajże przeciwko niemu był proces o aferę alkoholową na sumę 8 miliardów złotych? Ja nie pamiętam jak ta sprawa się zakończyła. To są ludzie prawi, uczciwi? Dzisiaj są we władzy. To pasuje braciom Kaczyńskim?