W Watykanie jak "na zakładzie" - będą podbijać karty
"Rewolucją w Watykanie" nazywa "La
Repubblica" zapowiedź zaostrzenia od nowego roku kontroli godzin
pracy urzędników Kurii Rzymskiej.
04.11.2008 | aktual.: 04.11.2008 13:08
Gazeta informuje o niezadowoleniu niektórych świeckich i duchownych pracowników watykańskich instytucji z powodu wprowadzenia kart zegarowych.
Zwolnieni z ich "podbijania" będą jedynie prałaci, biskupi i kardynałowie.
Po roku eksperymentalnego działania systemu kontroli w instytucjach za Spiżową Bramą, każdy pracownik otrzyma w nowym roku kartę elektroniczną, przy pomocy której rejestrowane będą godziny rozpoczęcia i zakończenia pracy oraz wszystkie wyjścia z terenu Watykanu.
Zatrudnionym, łamiącym regulamin i uchylającym się od obowiązków, grozić będzie nawet zwolnienie. Analiza kart będzie także narzędziem oceny pracowników oraz podstawą do wyróżniania ich premiami.
Podkreśla się, że celem tych zmian jest podniesienie jakości i wydajności pracy w Watykanie, gdzie zatrudnionych jest ponad 2700 osób, w tym 1200 świeckich. Ich podstawowe pensje wahają się od 1300 do 2300 euro miesięcznie.
Nie brakuje opinii, że zaostrzenie kontroli wśród watykańskich pracowników ma swą inspirację w polityce włoskiego ministra administracji publicznej Renato Brunetty, który kilkoma rozporządzeniami wypowiedział wojnę pladze lenistwa i niewydolności urzędów oraz fikcyjnych zwolnień.
Sam minister ogłosił nawet z dumą: także w Watykanie moje pomysły torują sobie drogę .
Nie wszyscy są zadowoleni z nowych zasad - zauważa dziennik, informując o obawach duchownych, że kontrole nie będą uwzględniać ich duszpasterskich obowiązków poza Watykanem.
"La Repubblica" relacjonuje, że także niektórzy hierarchowie uważają wprowadzenie kart zegarowych za "krok wstecz". Przypomina, że podobny system został zniesiony w 1960 roku na polecenie papieża Jana XXIII, którego zdaniem kontrolowanie godzin pracy nie licowało z godnością duchownych.
Jednak to właśnie Jan XXIII zapytany o to, ile osób pracuje w Watykanie, odpowiedział, że "połowa".
Sylwia Wysocka