W Warszawie w obronie służby zdrowia
Sprzed budynku Ministerstwa Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej protestujący w Warszawie pracownicy śląskiej służby zdrowia ruszyli przed siedzibę Ministerstwa Zdrowia.
23.10.2003 | aktual.: 23.10.2003 15:34
"Pan premier Hausner nas nie przyjął, bo jest za Warszawą na spotkaniu rzekomej Komisji Trójstronnej. Uważam, że nas zlekceważył" - powiedziała po wyjściu z budynku przewodnicząca Regionalnego Sekretariatu Ochrony Zdrowia NSZZ "Solidarność" Ewa Fica.
"Poinformowano nas, że bez względu na rozmowy i tak nastąpią zmiany w ustawie o zakładach opieki zdrowotnej. Jesteśmy tu po raz pierwszy, ale na pewno nie raz ostatni" - dodała Fica.
Demonstranci idą teraz Traktem Królewskim w kierunku siedziby Ministerstwa Zdrowia. Na czele demonstracji idzie orkiestra kolejarzy, która grając na werblach i trąbkach nadaje tempo pochodowi. Za nią pracownicy katowickiego pogotowia pchają nosze, na których znajduje się trumna symbolizująca upadek tamtejszej służby zdrowia. Na noszach są też zdjęcia premiera Leszka Millera, ministra Jerzego Hausnera i ministra zdrowia Leszka Sikorskiego, którzy zdaniem związkowców z "Solidarności" przyczynili się do tragicznej sytuacji w służbie zdrowia.
Demonstranci grożą, że jeżeli Narodowy Fundusz Zdrowia nie zacznie funkcjonować jak należy, dojdzie do eskalacji protestów. Po drodze do Ministerstwa Pracy związkowcy wygwizdali warszawską siedzibę SLD, a orkiestra odegrała marsz żałobny urzędującym tam politykom Sojuszu.
W proteście uczestniczą przedstawiciele praktycznie wszystkich grup zawodowych służb medycznych: lekarze, pielęgniarki, a nawet portierzy z przychodni lekarskich.
Uczestnicy manifestacji domagają się zwiększenia wydatków na służbę zdrowia z budżetu państwa. Bezpośrednim powodem manifestacji są plany wicepremiera Hausnera, który chce wydłużyć czas pracy wszystkim pracownikom medycznym bez dodatkowych pieniędzy. Mają być także zabrane dodatki za pracę w niedzielę i święta, za wysługę lat i nagrody jubileuszowe.