W Warszawie protestują taksówkarze - będą mandaty za utrudnienia
Dziś warszawiaków czekają olbrzymie utrudnienia. Rusza wielki protest taksówkarzy przeciw deregulacji ich zawodu. Zebrali się o godz. 7.00 aż w pięciu punktach miasta i ruszyli pod sejm. Kolumny samochodów poruszają się bardzo wolno, co powoduje ogromny paraliż na ulicach stolicy. W związku z tym mieszkańcy Warszawy nie mogąc korzystać z komunikacji miejskiej, próbują dostać się do pracy pieszo.
W związku z protestem taksówkarzy na stołecznych ulicach w środę rano policja odnotowuje znaczne utrudnienia w ruchu. W proteście może brać udział ok. 500 taksówek.
Będą mandaty dla taksówkarzy
Policjanci będą karać mandatami taksówkarzy, którzy w środę, protestując przeciwko deregulacji, zaproponowanej przez ministerstwo sprawiedliwości, blokują ruch na ulicach Warszawy. Duże utrudnienia są praktycznie w całym mieście.
- Ponieważ taksówkarze powodują duże utrudnienia w ruchu, zdecydowaliśmy, że policjanci będą karali ich mandatami. Poinformowaliśmy ich o tym - powiedział rzecznik stołecznej policji Maciej Karczyński.
Oburzenia nie kryją kierowcy. - Każdy ma prawo do protestu, ale w ten sposób utrudniają życie przede wszystkim osobom, które próbują dojechać do pracy. To, co się dzieje, jest po prostu skandalem - mówił jeden z kierowców, stojący w korku na ul. Bitwy Warszawskiej.
Ok. godz. 7 rano taksówkarze zebrali się w pięciu miejscach przy ulicach: Stalowa, Powązkowska, Jerozolimskie i Jubilerska, a także na parkingu przy torze łyżwiarskim na Stegnach. W kolumnach, bardzo powoli, jadą przed sejm, gdzie przed południem ma się rozpocząć manifestacja.
- Praktycznie wszędzie tam, gdzie przejeżdżają kolumny taksówek, są poważne utrudnienia - powiedział rzecznik stołecznej policji Maciej Karczyński. Na czas przejazdu kolumn tworzą się korki.
Minister ogłosił listę zawodów
Na początku marca minister Jarosław Gowin ogłosił listę 49 zawodów, do których ma być ułatwiony dostęp, m.in. trenera sportu, notariusza, przewodnika turystycznego czy taksówkarza.
Zgodnie z planami ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina, taksówkarze nie będą już musieli odbywać kursu i zdawać egzaminu z topografii miasta, przepisów porządkowych i prawa pracy. Pozostanie im obowiązek wykazania niekaralności za przestępstwa umyślne przeciwko bezpieczeństwu w komunikacji, mieniu, wiarygodności dokumentów lub środowisku oraz przeciwko życiu i zdrowiu oraz przeciwko wolności seksualnej i obyczajności.
Przedstawiciele organizacji zrzeszających taksówkarzy oceniają, że deregulacja ich zawodu to zły pomysł. - To musi być zawód zaufania publicznego - powiedział przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Taksówkarzy "Solidarność" Michał Więckowski. Zastrzegł, że to nie związek zawodowy jest organizatorem protestu.
Niezależnie od deregulowanych przepisów samorządy nakładają na taksówkarzy obowiązek uzyskania specjalnej licencji na świadczenie usług w mieście - deregulacja tego nie dotyczy i licencje pozostają.
Taksówkarze zapowiedzieli, że jeśli rząd nie zmieni planów wobec nich, będą protestować. Kierowcy taksówek mają też zablokować Warszawę 8 czerwca - w pierwszy dzień piłkarskich mistrzostw Europy.
Minister zaskoczony
Minister sprawiedliwości Jarosław Gowin jest zaskoczony protestem taksówkarzy, którzy sprzeciwiają się deregulacji, bo - według niego - propozycje resortu w ich sprawie są "bardzo łagodne".
Gowin powiedział w Radiu Zet, że resort - za radą m.in. prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz - chciałby pozostawić decyzję o egzaminach w gestii samorządów. - Prezydenci powiedzieli mi, że nie musi być tak, że w każdej sprawie decyduje rząd; zostawcie tę decyzję w naszych rękach - dodał.
- Mam wrażenie, że ogromna większość taksówkarzy nie zna tych propozycji, tylko dają się podżegać swoim związkowcom - oświadczył minister.
Pytany o ewentualne protesty taksówkarzy podczas Euro 2012, Gowin odparł, że bardzo by się tym zdziwił, bo byłby to "przejaw kompletnej nieodpowiedzialności".