ŚwiatW USA debata nad polityką wobec Korei Płn. po próbie nuklearnej

W USA debata nad polityką wobec Korei Płn. po próbie nuklearnej

Amerykańscy eksperci zgadzają się, że próba nuklearna w Korei Północnej oznacza kolosalną porażkę polityki USA wobec tego kraju. W dyskusji o tym co robić dalej pojawiają się rozbieżne opinie, chociaż nikt prawie nie proponuje użycia siły wobec reżimu w Phenianie.

10.10.2006 20:25

Przypomina się, że jeszcze w 2003 roku prezydent George W. Bush oświadczył, że Stany Zjednoczone "nie będą tolerować broni nuklearnej w Korei Północnej". Po niedzielnej próbie z tą bronią, Bush powiedział już tylko, że USA nie godzą się na przekazywanie broni atomowej lub materiałów nuklearnych do innych krajów i organizacji terrorystycznych.

Dyrektor ds. Azji w Center for International Policy w Waszyngtonie, Selig S. Harrison wzywa do rozpoczęcia dwustronnych rozmów z Koreą Płn., które - jego zdaniem - mogą przekonać reżim Kim Dzong Ila do zawieszenia swego programu nuklearnego.

Na łamach wtorkowego "Washington Post" Harrison przekonuje, że obecna polityka "zmiany reżimu" w Korei Płn, prowadzona przez administrację prezydenta Busha nie ma szans na sukces.

Ekspert Brookings Institution Helmut Sonnenfeldt uważa jednak, że pomysł dwustronnych rozmów jest co najmniej "bardzo kontrowersyjny".

Oznaczałoby to wynagrodzenie Phenianu za stosowany przez niego szantaż. Nie można ulegać szantażowi. Obecna administracja nigdy zresztą nie zgodzi się na takie rozmowy, chyba że zupełnie nieoficjalnie, za pośrednictwem nieformalnych emisariuszy - powiedział Sonnenfeldt.

Uważa on, że plan uchwalenia ostrzejszych sankcji przez Radę Bezpieczeństwa ONZ, forsowany przez rząd amerykański, ma szanse realizacji, ponieważ Chiny, które dotychczas opierały się twardszym posunięciom przeciw Phenianowi, dają sygnały, że ewentualnie gotowe byłyby je poprzeć.

Chiny są bardzo zaniepokojone testem nuklearnym. Oświadczenia płynące z Pekinu na temat Korei Północnej nigdy jeszcze nie były tak twarde. Chiny już są otoczone przez państwa nuklearne: Pakistan, Indie i Rosję, i nie chciałyby jeszcze większego okrążenia - powiedział ekspert Brookings Institution.

Tymczasem konserwatywny komentator David Frum - były autor przemówień Busha - w artykule we wtorkowym "New York Timesie" zaproponował administracji zdecydowane zaostrzenie kursu wobec stalinowskiego reżimu w Phenianie.

Jego zdaniem, należy m.in. przyspieszyć budowę amerykańskiego systemu obrony antyrakietowej ("tarczy"), który ma chronić USA przed atakiem takich państw jak Korea Płn., dysponujących co najwyżej ograniczonym arsenałem rakiet dalekiego zasięgu.

Pierwsze wyrzutnie rakiet przechwytujących rakiety wroga zbudowano już na Alasce i w Kalifornii. Frum nie wspomina jednak w ogóle o tzw. europejskim komponencie tarczy, który miałby ewentualnie powstać w Polsce.

Frum proponuje też wstrzymanie zachodniej pomocy humanitarnej dla Korei Płn. i skłonienie nawet Korei Płd., aby zrobiła to samo. Wzywa też do poszerzenia NATO o Japonię, Koreę Płd., Australię, Nową Zelandię i Singapur. Byłaby to m.in. forma ukarania Chin za sabotowanie prób wywarcia nacisku na Phenian, żeby zrezygnował z broni atomowej.

Chce także "zachęcić" Japonię do budowy własnej broni atomowej, co także wymierzone byłoby przeciwko Chinom.

Nowy japoński premier Shinzo Abe oświadczył jednak we wtorek, że nie wchodzi to w grę. Uzbrojenie się w broń nuklearną wymagałoby zmiany konstytucji Japonii, która zakazuje takiej broni.

Tomasz Zalewski

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)