Trwa ładowanie...
d3dzs7w
łódź
18-12-2007 17:15

W tym tygodniu wyrok w procesie wiceprezydentów Łodzi

Kary roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata i
5 tys. zł grzywny domaga się prokurator dla wiceprezydenta Łodzi
Włodzimierza Tomaszewskiego i b. wiceprezydenta Karola
Chądzyńskiego, oskarżonych o przywłaszczenie 10 tys. zł. Obrona, jak i sami oskarżeni, domagają się uniewinnienia. Przed
łódzkim sądem rejonowym zakończył się proces w tej
sprawie. Wyrok w piątek.

d3dzs7w
d3dzs7w

Według prokuratury, w listopadzie 2002 roku obaj oskarżeni, w związku z drugą turą wyborów na prezydenta miasta przywłaszczyli 10 tys. zł, przekazanych im na rzecz ówczesnego kandydata na prezydenta Łodzi, Jerzego Kropiwnickiego.

Pieniądze miał przekazać im jeden z braci G. - znanych biznesmenów z Rzgowa, którzy kilka lat temu starali się m.in. o legalizację wybudowanych przez siebie hal targowych. Pieniądze te jednak nie trafiły na kampanię przyszłego prezydenta miasta. Oskarżeni od początku nie przyznają się do winy.

Zdaniem prokuratury, dowodami w tej sprawie są zeznania rodziny G., zweryfikowane innymi dowodami m.in. billingami potwierdzającymi okoliczności, o których mówili. Wśród dowodów jest także opinia biegłego grafologa, dotycząca zapisu w notesie Andrzeja G., w sprawie przekazania pieniędzy.

Prokurator Krzysztof Wolski przypomniał, że w zeznaniach rodziny G. przewijają się nazwiska wielu polityków różnych opcji, którym bracia G. wręczali pieniądze. W tym przypadku Andrzej G. mówił, że "dał te pieniądze, żeby mieć święty spokój, bo wiedział jakie kłopoty sprawiały mu poprzednie władze".

d3dzs7w

Prokurator przekonywał, że G. konsekwentnie potwierdzał zasadnicze fakty i okoliczności wręczenia pieniędzy i - w ocenie oskarżyciela - nie miał żadnych powodów, żeby to wymyślić. Przyznał jednocześnie, że były niekonsekwencje i sprzeczności w jego zeznaniach i jako główny świadek nie zrobił on w sądzie dobrego wrażenia, bo był chaotyczny.

Jednak na podstawie całego materiału dowodowego - zdaniem prokuratora - należy uznać oskarżonych za winnych zarzucanych czynów.

Obrona, która wnosiła o uniewinnienie, podważała wiarygodność zeznań Andrzeja G. Obrońcy przekonywali, że te pomówienia nie znajdują potwierdzenia w innych zeznaniach. Przekonywali, że z jednej strony są osoby, które wręczały łapówki, a z drugiej - osoby o nieposzlakowanej opinii.

Według obrony, G. jest kluczowym świadkiem w innych dużych sprawach i dlatego jest dla prokuratury wiarygodny.

d3dzs7w

Sami oskarżeni także wnosili o uniewinnienie. Włodzimierz Tomaszewski mówił, że "w tym postępowaniu próbuje mu się odebrać honor". Jego zdaniem, to wszystko jest absurdem, a w postępowaniu prokuratury nie ma logiki, bo dlaczego po latach uczciwej pracy na rzecz "Solidarności" i Kropiwnickiego miałby go teraz okradać.

To jakbym okradał sam siebie - przekonywał.

Wcześniej, w trakcie procesu, prezydent Łodzi Jerzy Kropiwnicki, zeznając jako świadek, mówił, że sprawa jest absurdalna, obaj samorządowcy to ludzie "kryształowo uczciwi" a on sam nie czuje się pokrzywdzony.

d3dzs7w

Łódzka prokuratura od ponad trzech lat prowadzi śledztwo w sprawie przyjmowania korzyści majątkowych i powoływania się na wpływy przez osoby z życia politycznego i gospodarczego. Wszczęto je po doniesieniu braci G. Sprawa jest wielowątkowa, a zarzuty w niej przedstawiono już kilkunastu osobom w tym m.in. byłemu posłowi SLD Andrzejowi Pęczakowi, a także b. szefowi gabinetu prezydenta Lecha Wałęsy, Mieczysławowi Wachowskiemu. (mg)

d3dzs7w
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3dzs7w
Więcej tematów