W tym tygodniu TK zbada nową ustawę lustracyjną
W dniach 9, 10 i 11 maja Trybunał Konstytucyjny rozpozna łącznie wnioski SLD oraz Rzecznika Praw Obywatelskich o zbadanie konstytucyjności nowej ustawy lustracyjnej. TK może uchylić zaskarżone przepisy lub uznać, że są one zgodne z prawem.
06.05.2007 | aktual.: 06.05.2007 11:06
Obowiązujące od 15 marca nowe zasady lustracji zwiększyły z 27 tys. do kilkuset tysięcy liczbę osób, które (jeśli urodziły się przed 1972 r.) muszą składać oświadczenia o ewentualnych związkach z tajnymi służbami PRL i państw komunistycznych. Oprócz lustrowanych wcześniej osób pełniących ważne funkcje w państwie, muszą to zrobić nielustrowani przedtem m.in. naukowcy, dziennikarze, właściciele mediów, samorządowcy, szefowie spółek - państwowych i giełdowych, dyrektorzy szkół, szefowie związków sportowych.
Prawdziwość oświadczeń, które ma publikować IPN, zbada pion lustracyjny IPN i sądy powszechne. Osoba uznana za "kłamcę lustracyjnego" straci swą funkcję i przez 10 lat nie będzie mogła pełnić funkcji podległych lustracji (taki zapis był też w dotychczasowej ustawie lustracyjnej z 1997 r., której legalność uznał wcześniej TK). W myśl nowej ustawy, utrata funkcji grozi też za niezłożenie oświadczenia. Odmówiła tego część polityków m.in. Tadeusz Mazowiecki, Bronisław Geremek, Włodzimierz Cimoszewicz, oraz naukowców i dziennikarzy. Ten, kto przyzna się do związków ze służbami PRL, nie straci automatycznie funkcji - decyzję podejmie pracodawca.
Ponadto IPN ma publikować spisy poszczególnych kategorii osób współpracujących ze służbami PRL, a także spisy: oficerów tych służb, osób przez nie inwigilowanych oraz członków władz PRL. Na liście agentów mają się znaleźć osoby, które służby PRL traktowały jako informatorów; które zobowiązały się do udzielania służbom informacji lub też ich dostarczały.
Nowa ustawa rozszerza definicję współpracy. Według ustawy z 1997 r., nie było nią działanie, "którego obowiązek wynikał z obowiązującej (w PRL) ustawy". Dziś współpracą jest także działanie wynikające z obowiązku ustawowego lub służbowego - jeżeli ktoś przekazywał służbom PRL informacje "w zamiarze naruszenia wolności i praw człowieka i obywatela". Usunięto zapis dawnej ustawy, że współpracą "nie jest współdziałanie pozorne lub uchylanie się od dostarczenia informacji, pomimo formalnego dopełnienia czynności lub procedur wymaganych przez organ bezpieczeństwa państwa".
Według SLD, nowa ustawa w 42 punktach "w sposób karygodny" narusza konstytucję i międzynarodowe konwencje; jest też sprzeczna z zasadami dobrej legislacji, równości i domniemania niewinności. Zdaniem SLD, niejasna definicja współpracy daje IPN możliwość dowolności zakwalifikowania kogoś jako agenta. SLD uznaje obowiązek złożenia oświadczenia za niezgodny z konstytucją, a sankcję za to - za "najsurowszą z możliwych". Za godzący w swobodę wypowiedzi SLD uważa 10-letni zakaz publikowania w mediach dla "kłamcy lustracyjnego oraz tego, kto nie złoży oświadczenia.
Ustawa uznaje, że ważne są wyroki uznające kogoś za kłamcę lustracyjnego, a nieważne są wyroki uznające, że ktoś złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne - mówił Ryszard Kalisz z SLD. Dodawał, iż ze spisu agentów nie będzie można usuwać nazwiska danej osoby, nawet jeśli sąd uzna, że nie była agentem.
Siedem zapisów ustawy kwestionuje RPO Janusz Kochanowski. Podkreślając, że obejmuje ona też osoby nie wykonujące władzy publicznej, np. pracowników sektora prywatnego, Rzecznik uważa, że duża liczba lustrowanych powoduje zagrożenie prawa każdego do "rozpoznania sprawy przez sąd w rozsądnym terminie". RPO ma też wątpliwości co do automatycznej utraty funkcji dla tych, którzy nie złożą oświadczenia lustracyjnego.
Kochanowski uważa, że zapisy ustawy wobec dziennikarzy i naukowców godzą w wolność słowa i wolność nauki, przewidując 10- letni zakaz wykonywania tych zawodów dla tych, którzy nie złożą oświadczeń lub zostaną uznani za kłamców. Według RPO, jest to "ograniczenie konstytucyjnej wolności wypowiedzi, niedopuszczalne w demokratycznym państwie prawnym". Chcemy wiedzieć kto, kiedy i w jakim zakresie współpracował, ale to nie powinno mieć żadnego wpływu na jego prawa do publikacji - dodał.
RPO obawia się ponadto, że na listę agentów trafią osoby, które wcale nie współpracowały - jedyną przesłanką umieszczenia kogoś na liście są bowiem akta tajnych służb PRL.
Rozprawie w pełnym składzie TK przewodniczyć będzie wiceprezes TK Janusz Niemcewicz, sprawozdawcami będą Zbigniew Cieślak i prezes TK Jerzy Stępień. Stępień zapowiadał, że TK "zrobi wszystko", aby wyrok ogłosić 11 maja, by zainteresowani "mieli jasność swojej sytuacji w dniu, kiedy mijają terminy wyznaczone przez tę ustawę". 15 maja mija ustawowy termin dostarczania przez pracodawców do IPN oświadczeń lustracyjnych składanych przez zobowiązanych do tego pracowników. Niektóre podmioty zobowiązane do przesyłania oświadczeń do IPN (m.in. część uczelni wyższych) wstrzymuje się z tym do czasu wyroku TK. Prezydent Lech Kaczyński mówił ostatnio, że jeśli TK zakwestionuje nową ustawę, on sam "podejmie takie działania, które przewiduje konstytucja". Zdaniem Kalisza, gdyby TK uznał niekonstytucyjność ustawy, powstałaby luka prawna, bo wtedy nie obowiązywałaby żadna lustracja. Kalisz uważa, że odpowiadaliby za to "młodzi posłowie PiS, spóźnieni rewolucjoniści", którzy przygotowali ustawę nie spełniającą wymogów
prawnych.
Nowa ustawa lustracyjna z października 2006 r. likwidowała oświadczenia lustracyjne, zastępując je zaświadczeniami IPN o zawartości archiwów służb PRL, które dana osoba mogłaby zaskarżać w procedurze cywilnej. Prezydent zgłosił nowelizację, przywracającą oświadczenia i tryb karny w ich badaniu. Sejm taką nowelizację przyjął w lutym 2007 r. 28 lutego Trybunał odroczył zbadanie nowego prawa lustracyjnego, dając SLD czas na uzupełnienie skargi także co do nowelizacji, a nie tylko samej ustawy z października.