W tym roku rezurekcja będzie w nocy
Rezurekcją mamy cieszyć się w nocy, a nie rano. Zgodnie z zaleceniami Soboru Watykańskiego II arcybiskup wrocławski Marian Gołębiewski zarządził, by to nie niedzielny poranek, a sobotni wieczór i noc stały się od tego roku czasem najważniejszych obchodów świąt Wielkiej Nocy.
Metropolita polecił proboszczom, by Wigilię Paschalną zaczynali po zmierzchu, ale nie wcześniej niż o 21.30 sobotniego wieczoru. A procesje rezurekcyjne, które odbywały się do tej pory w niedzielę rano, prowadzili w nocy. To kwestia interpretacji, bo Chrystus zmartwychwstał nocą, ale przecież pusty grób odnaleziono rano - mówi Jerzy Kochanowicz, profesor Dolnośląskiej Szkoły Wyższej, badacz Kościoła. Jednak tegoroczna zmiana uporządkuje liturgię.
Potwierdza to wrocławski proboszcz, ksiądz Czesław Majda. Kapłan z parafii św. Maksymiliana Kolbego przy ul. Horbaczewskiego już kilkanaście lat temu wprowadził ten zwyczaj. W wielu kościołach zmartwychwstanie świętuje się teraz dwa razy: w sobotę wieczorem i w niedzielę rano. A Chrystus zmartwychwstał tylko raz - mówi. W diecezji legnickiej nowy zwyczaj wprowadzono w ubiegłym roku. Jednak wierni powoli przyzwyczajają się do zmian. Są kościoły, w których w ogóle ich nie wprowadzono. U mnie są dwie procesje. Jedna w sobotę, druga w niedzielę - wyjaśnia ksiądz Andrzej Bokiej, proboszcz parafii św. Krzyża w Jeleniej Górze. Między nakazem a praktyką zawsze jest różnica. Mówi się ludziom "nie grzeszcie", a oni? Trzeba czasu, by wprowadzać zmiany - tłumaczy.
Natomiast diecezja świdnicka jak zawsze będzie świętować najważniejszy punkt Wielkanocy w niedzielę rano. U nas wszystko jest po staremu - wyjaśnia proboszcz Tadeusz Szacoń z wałbrzyskiej parafii św. Józefa Oblubieńca. Nocą nic się nie będzie działo. Noc jest przecież od spania, a dzień od modlenia - dziwi się. Czy jednak nowe, nocne święto z widowiskowym święceniem przed kościołem ognia nie przeczy poleceniom papieża Benedykta XVI, by nie wprowadzać udziwnień do liturgii? To nie są nowe zwyczaje, to stara tradycja - tłumaczy prof. Jerzy Kochanowicz. I przypomina, że Wielkanoc zawsze była bardziej kolorowa od pozostałych świąt. Kiedyś kapłani opowiadali z ambony żart, by ludzie śmiali się na znak radości. Wierni obracali się też i pluli ku zachodowi, który symbolizował szatana. Do tych zwyczajów Kościół nie wróci. Ale szykują się kolejne zmiany. Za wcześnie, by o nich mówić, ale na pewno będą - zapowiada tajemniczo arcybiskup Marian Gołębiewski.
Co Pan myśli o tym, by Wigilia Paschalna odbywała się po 21.30, a procesje rezurekcyjne wyruszały nocą?
- Z punktu widzenia liturgii to jest właściwa pora, bo wtedy zmartwychwstał Chrystus. Jednak w naszej wielowiekowej tradycji to niedzielny poranek stał się bardzo ważnym punktem, więc ludzie mogą sprzeciwiać się takiemu przesunięciu. A poza tym nocne procesje mogą sprawiać trudności ze względów czysto praktycznych - po prostu jest ciemno. Wiem, że niewiele kościołów w Polsce decyduje się na przeniesienie tych procesji i działa po staremu. Zresztą, poranne uroczystości też mają swoje racje. Przecież pusty grób znaleziono właśnie o świcie.
Jak postępują w polskim Kościele zmiany po Soborze Watykańskim II? Wprowadził on na przykład zasadę otwartości na świat i świeckich, która powinna objawiać się choćby w ujawnianiu i rozliczaniu afer.
- Tu są pewne problemy. Kościół ma narzędzia, by to robić, jednak niechętnie z nich korzysta. Poza tym, gdy dzieje się coś niedobrego, to my, świeccy, oczekujemy od Kościoła, że pozbędzie się winowajców. Natomiast duchowni, zgodnie z zasadami chrześcijaństwa, chcą, by oni się nawrócili. I słusznie, ale do tego niejednokrotnie kapłani zasłaniają się miłosierdziem, by ukrywać i tuszować smutne wydarzenia. Od szczerości wyżej cenią koleżeńskie układy. To nie służy wizerunkowi Kościoła. Nie przypominam sobie też, by którykolwiek z oskarżonych o różne przewinienia kapłanów przyjął winę i starał się ją odkupić szczerością i skruchą.
A jak wykorzystują w swojej duszpasterskiej pracy media?
- Tu jest problem słów. Księża w pewnych sprawach muszą posługiwać się terminologią sakralną. W mediach trzeba mówić językiem świeckim i skrótowym, bo takie są wymogi telewizji, radia, gazet. Nie zawsze udaje się to pogodzić, stąd problemy w przekazywaniu ważnych treści kościelnych
Maciej Czyjko