W Turcji wrze. W tłum ruszyła policja
Recep Tayyip Erdogan zwyciężył w drugiej turze wyborów prezydenckich w Turcji, zapewniając sobie reelekcję. Przed siedzibą partii opozycyjnej doszło do awantur i bójek.
Przed siedzibą opozycyjnej Republikańskiej Partii Ludowej (CHP) w Ankarze doszło w niedzielę wieczorem do bójek pomiędzy zwolennikami rezygnacji jej lidera Kemala Kilicdaroglu, a osobami, które nadal wierzą w jego przywództwo. Zgromadziło się tam kilkaset osób, wielu ludzi skandowało imię przegranego kandydata opozycji w drugiej turze wyborów prezydenckich w Turcji.
Wśród zwolenników CHP doszło do nieporozumień i bójek na tle sporu o przyszłość kierownictwa ugrupowania. Mniejsza część, wyprowadzona szybko przez policję, domagała się rezygnacji Kilicdaroglu.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
- Widzisz, że musimy uważać. Niewykluczone, że to prowokatorzy mający pokazać, jak podzielonym środowiskiem jesteśmy - powiedziała PAP Nisli. - Ja jestem tu po to, żeby zaznaczyć, że się nie poddajemy - dodaje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Łukaszenka "idealnie lawiruje". Białoruski dyktator "ograł" Putina
Turcja. Uczciwe wybory?
Zwolenniczka opozycji akceptuje wynik wyborów prezydenckich, jednak nie wierzy w ich całkowitą uczciwość. - Chcę, żeby Kilicdaroglu pozostał naszym liderem; ktoś musi nas prowadzić - przyznaje.
Wyborcy wspieranego przez większość tureckiej opozycji kandydata, pomimo jego przegranej z obecnym prezydentem Recepem Tayypiem Erdoganem, skandowali: "Kemal nasz prezydent!".
Po pierwszej turze wyborów 14 maja przed siedzibą CHP organizowano tańce, śpiewano i świętowano. W niedzielę od niewielkiego tłumu biła rezygnacja i rozczarowanie.
Turcja wybrała
Koniec II tury wyborów prezydenckich w Turcji dał wygraną Erdoganowi. Szef Wysokiej Komisji Wyborczej Ahmet Yener informuje oficjalnie, że Recep Tayyip Erdogan zapewnił sobie reelekcję. Z danych przedstawionych przez Yenera wynika, że Erdogan zdobył 52,14 proc. głosów, a jego rywal Kemal Kilicdaroglu 47,86 proc.