"W Tunezji doszło do powstania ludowego"
Sytuacja w Tunezji wskazuje na to, że doszło do "powstania ludowego"; niepokoje w tym kraju mogą doprowadzić także do destabilizacji innych państw w regionie - ocenia prof. Janusz Danecki z Wydziału Orientalistyki Uniwersytetu Warszawskiego.
14.01.2011 | aktual.: 01.02.2011 15:53
Zdaniem Daneckiego, po tym jak Tunezję opuścił prezydent, rząd, który także nie jest lubiany przez ludność, będzie chciał przywrócić porządek. A to - jak mówił - może grozić działaniami dyktatorskimi.
W opinii Daneckiego, sytuacja w Tunezji jest niebezpieczna i trudno prorokować, co będzie dalej.
Jego zdaniem, sytuacja w tym kraju może grozić destabilizacją w regionie. Jak zaznaczył, w sąsiedniej Algierii sytuacja również nie jest stabilna. - Są tam niepokoje i dość despotyczna władza prezydencka - dodał. W jego opinii, przykład z Tunezji może się doprowadzić do niepokojów także w innych krajach.
W Tunezji trwają niepokoje społeczne, których podłożem jest wysokie bezrobocie wśród ludzi młodych, korupcja oraz represyjny rząd. W piątek władze Tunezji ogłosiły wprowadzenie stanu wyjątkowego w związku z antyrządowymi zamieszkami. Jak podała miejscowa telewizja, władze zapowiedziały też, że użyją wojska przeciwko protestującym, jeśli rozkazy sił bezpieczeństwa nie będą wykonywane.
Wieczorem media podały, że prezydent Zin el-Abdin Ben Ali opuścił Tunezję, a szef parlamentu tymczasowo przejął władzę. Z kolei Premier Tunezji Mohammed Ghannuszi ogłosił w oświadczeniu telewizyjnym, że przejmuje tymczasowo obowiązki prezydenta kraju. Poinformował, że prezydent Ben Ali jest czasowo niezdolny do wykonywania swoich obowiązków.