W te święta największe kolejki do... konfesjonału
Gdzie stały największe kolejki w przedświąteczny weekend? W kościołach, do konfesjonałów! Krakowscy spowiednicy pracowali nawet po kilkanaście godzin dziennie. Oblężenie było tak wielkie, że część parafii musiała szukać spowiedników w zakonach i wśród doktorantów, którzy na co dzień nie pełnią tej posługi. Tradycyjnie już jedną z najbardziej oblężonych świątyń była bazylika Mariacka. Tutaj na pomoc wezwano dziesięciu kapłanów.
24.12.2007 | aktual.: 24.12.2007 08:27
Mimo to wierni musieli odstać w ogonku około 40 minut, by móc wyznać swoje grzechy i przystąpić do świątecznej komunii. Proboszcz parafii mariackiej, ks. prałat Bronisław Fidelus tłumaczy, że początkowo ludzie byli przerażeni, widząc długą kolejkę. Spowiedź trwała u nas non stop od godziny szóstej do oporu, czyli praktycznie przez kilkanaście godzin - mówi prałat. Na początku Adwentu zachęcał wiernych, by nie przychodzili hurtem za pięć dwunasta, jednak skutek był niewielki. Nie wyszło mi nawet z moją rodziną - wzdycha ks. Fidelus. Podobne oblężenie przeżywała co roku parafia św. Józefa na os. Kalinowym. Czuję się jak wypompowana dętka - przyznaje ks. wikary Sławomir Chwałek po sześciu godzinach pracy w konfesjonale.
Jak to wytrzymał? Gdyby nie pomoc Boża, padlibyśmy ze zmęczenia - śmieje się kapłan. W ponad 20-tysiecznej parafii na sakrament czekają nie tylko parafianie, ale też przyjeżdżający do nich krewni, także z zagranicy. W ciągu dnia sześciu księży wyspowiadało tam kilka tysięcy osób. W Arce Pana w Mistrzejowicach w weekend spowiedź trwała non stop od szóstej rano. Mamy tłok już od ośmiu dni - przyznaje proboszcz, ks. Edward Baniak. W parafii jest 11 księży, na razie dają radę własnymi siłami. Natomiast u św. Józefa nie obyło się bez ściągania posiłków. Dotarł brat z zakonu zmartwychwstańców. Przed świętami jest z tym ciężko.
Prawie każdy kościół potrzebuje pomocy - tłumaczy ks. Chwałek. Każdy proboszcz musi liczyć na prywatne kontakty - krakowska kuria nie załatwia bowiem "zapasowych" spowiedników. Z nawałem wiernych do spowiedzi doskonale natomiast poradziło sobie Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach.W spowiedź zaangażowano około 30 księży, z czego jedna trzecia to posiłki ściągnięte m.in. z krakowskiego seminarium duchownego i księży-emerytów. Wysłuchują oni konfesji w kilku językach: angielskim, rosyjskim, słowackim, niemieckim i włoskim.
Spodziewamy się, że na ostatnią chwilę może do nas zjechać kilka tysięcy pielgrzymów z zagranicy - mówi ks. Aleksander Wójtowicz z Łagiewnik. Większość kapłanów twierdzi, że wiernym do rozumu przemówić się nie da. Tak czy siak, będą stali w kolejkach w Wigilię - kilka kościołów w ten dzień będzie spowiadać do popołudnia (m.in. do godz. 14 w bazylice Mariackiej i do 16 w Łagiewnikach). Niektórzy księża przypominają, że taka hurtowa spowiedź nie jest najlepszym pomysłem. To trochę bez sensu, załatwić to szybko, jak jeden ze świątecznych sprawunków w hipermarkecie - przyznaje ks. Jacek Stryczek, prezes stowarzyszenia "Wiosna".
Są jednak tacy, których cieszy spowiadanie, bo na co dzień nie mają takiej możliwości. To wspaniała okazja, by znów poczuć się czynnym kapłanem - przyznaje ks. Robert Nęcek, wykładowca akademicki i rzecznik krakowskiej kurii metropolitalnej. W tym roku wspomaga parafię na os. Kalinowym. Tej przyjemności w święta nie odmawiają sobie nawet biskupi. Spowiadam po kilka godzin w kościele mariackim. Bardzo mi tego brakowało - mówi bp Józef Guzdek. - Lubię być blisko człowieka, jak zwykły ksiądz. Podczas świąt mam do tego okazję - podkreśla biskup Guzdek. Marta Paluch