W szpitalu w Świętochłowicach trwa konflikt, ale ewakuacji nie będzie
Trzy oddziały Szpitala Powiatowego w Świętochłowicach na Śląsku, gdzie trwa konflikt części lekarzy z dyrekcją, nadal nie przyjmują ostrych przypadków. Dyrektor placówki zapewnia jednak, że już przyjęci pacjenci mają zapewnioną opiekę i nie ma potrzeby ewakuacji oddziałów.
W nagłych przypadkach pogotowie ratunkowe przewozi pacjentów do wskazanych szpitali w miastach ościennych. Ubiegłotygodniowa decyzja o wstrzymaniu ostrych przyjęć nie zostanie cofnięta do momentu, kiedy sytuacja się unormuje. Liczę, że nastąpi to do końca tygodnia - powiedział dyrektor szpitala, Piotr Nowak.
Najtrudniejsza sytuacja jest na oddziale ginekologiczno-położniczym, gdzie przebywa kilkanaście pacjentek. W poniedziałek do pracy nie przyszło pięciu lekarzy z tego oddziału, którzy złożyli w lipcu wypowiedzenia. Według dyrektora opiekę zapewnia tam ordynator, pod telefonem dostępny jest lekarz dyżurny. Mimo niewystarczającej obsady planowe przyjęcia na ten oddział są realizowane.
Na oddziałach noworodkowym i chirurgicznym, gdzie w ubiegłym tygodniu również były problemy, sytuacja została opanowana i pacjenci mają zapewnioną opiekę. Część lekarzy wróciła do pracy, ordynatorzy zapewnili też obsadę z pomocą lekarzy kontraktowych. Sytuacja jest jednak na tyle niepewna, że dyrektor nie cofnął na razie decyzji wstrzymującej ostre przyjęcia także na te oddziały.
Do kulminacji wielomiesięcznego konfliktu w świętochłowickim szpitalu doszło w ubiegłym tygodniu. W środę dyrektor zwolnił ordynatorów oddziału ginekologiczno-położniczego i chirurgicznego. Kiedy ordynator ginekologii pakował swoje rzeczy, pacjentka, której wcześniej zrobił cesarskie cięcie, dostała krwotoku, co zagrażało jej życiu.
Według relacji lekarzy, wicedyrektor ds. lecznictwa Krystyna Szyrocka-Szwed miała mu dwukrotnie zabronić przeprowadzenia operacji. Lekarz mimo to zoperował pacjentkę; jej życiu obecnie nic nie zagraża. Lekarze złożyli zawiadomienie do prokuratury.
Wicedyrektor Krystyna Szyrocka-Szwed nie zgadza się z zarzutami lekarzy. Zaprzecza, jakoby miała zabronić wykonania operacji i sama oskarża lekarzy o wykorzystanie sprawy pacjentki do rozgrywki z dyrekcją. Dyrektor Nowak mówił, że wręcz polecił wykonać operację zwolnionemu ordynatorowi. Lekarze są jednak oburzeni postawą dyrekcji i nie chcą z nią współpracować.
Jak mówił w ub. tygodniu dyrektor Nowak, grupa skonfliktowanych z nim lekarzy blokuje plan naprawczy zadłużonego na 40 mln zł szpitala. Lekarze krytykują plan, który sprowadza się - ich zdaniem - do zwolnienia 20% załogi, choć w szpitalu i tak brakuje obsady. Domagają się odwołania dyrekcji.
Jak podaje przewodniczący szpitalnej organizacji Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy Marcin Świerk, ok. połowa z etatowych lekarzy szpitala złożyła wypowiedzenia, których termin upływa z końcem października.