PolskaW świetle jupiterów - o komisji śledczej w sprawie Orlenu

W świetle jupiterów - o komisji śledczej w sprawie Orlenu

Jeśli powstanie komisja śledcza badająca
sprawę prywatyzacji PKN Orlen, powinna się ona odbywać w świetle
jupiterów, ponieważ tylko wtedy jest szansa na ujawnienie prawdy -
uważa część polityków zaproszonych do śniadania w Radiu Zet.

Przeciwny takiemu rozwiązaniu jest wicepremier i szef MSWiA Józef Oleksy, który podkreślił, że jeśli tylko jawność debat w komisji pozwoliłaby na wyjaśnienie sprawy, można ogłosić niemoc państwa.

Wniosek o powołania komisji śledczej do zbadania okoliczności zatrzymania b. prezesa Orlenu Andrzeja Modrzejewskiego i prywatyzacji firmy złoży we wtorek klub LPR.

Politycy w świąteczny poniedziałek dyskutowali o konieczności jawności takiej komisji w kontekście zakończenia prac komisji śledczej badającej aferę Rywina. Głosami posłów SLD, Samoobrony i Bohdana Kopczyńskiego (niezrz.) jako końcowe sprawozdanie komisja przyjęła bowiem raport przygotowany przez Anitę Błochowiak. Posłanka dowodzi w nim m.in., że Lew Rywin chciał wyłudzić od Agory pieniądze dla siebie, a nie dla "grupy trzymającej władzę", bo ta w ogóle nie istniała.

Szef komisji Tomasz Nałęcz (SdPl) przekonywał, że największą wartością takich komisji jest ich jawność. Jego zdaniem, tylko w takim przypadku opinia publiczna może wyrobić sobie zdanie. "Potem sprawozdanie można zakłamać. Jeśli mamy odwagę robić pewne rzeczy, to miejmy też odwagę pokazywać je publicznie" - dodał.

Wtórował mu lider LPR Roman Giertych, który uważa, że "publiczność komisji jest jedyną szansą, żeby sprawie łba nie ukręcić po cichu".

Zdecydowanie przeciwko jawności debat komisji był Oleksy, który zwracając się do Giertycha mówił: "jeśli pan z góry zakłada, że tylko poprzez transmisję może komisja cokolwiek osiągnąć, to potwierdza pan, że nie ma sensu wołanie o komisję".

Wicepremier przekonywał, że nie boi się transmisji ani jawności, ale - jak dodał - "w polskich warunkach sensacja góruje nad meritum i z tego powodu ma wątpliwości co do słuszności publicznego wymiaru". Oleksy sądzi także, że potrzeba publicznej debaty bierze się z "niewiary w obiektywizm postępowania, a ta niewiara unicestwia sens komisji".

Były minister skarbu Wiesław Kaczmarek (SdPl), za rządów którego doszło do zatrzymania przez UOP Modrzejewskiego, wyjaśniał, że działania Urzędu nie były zgodne z tym, dlaczego on chciał zmiany zarządu Orlenu. "Moje motywy były związane - i o tym wiedział pan Modrzejewski - z zainwestowaniem w Telewizję Familijną (przez PKN Orlen), z niepodjęciem projektu Slovnaftu, z niewdrożeniem programu oszczędności kosztów czyli wykorzystania efektów z energii połączenia Petrochemii płockiej z CPN, z wątpliwą inwestycją w NOM (operatora telefonii)".

2 kwietnia "Gazeta Wyborcza", powołując się na Kaczmarka, napisała, że w lutym 2002 r. Modrzejewski został zatrzymany przez UOP na polecenie premiera Leszka Millera. Według Kaczmarka, zatrzymania dokonano, aby uniemożliwić zawarcie kontraktu na dostawę ropy naftowej. Chodziło o kontrakt wart 14 mld dolarów, dający firmie J&S Service and Investment Ltd wyłączność na dostawy rosyjskiej ropy do płockiego koncernu.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)