W sprawie Orlenu może odżyć spór prokuratura-komisja śledcza
Ewentualne powołanie sejmowej komisji śledczej ws. Orlenu może wznowić spory co do równoległych prac komisji i prokuratury, jak było w "sprawie Rywina". Prokuratura nie wyobraża sobie takiego "podwójnego procedowania". Według posłów tak czy inaczej komisja będzie wyjaśniać sprawę.
Sejm niedługo podejmie decyzję, czy powołać komisję śledczą w sprawie zatrzymania w 2002 r. przez UOP prezesa Orlenu Andrzeja Modrzejewskiego. Tymczasem katowicka prokuratura bada już, czy nie doszło przy tym do przestępstwa.
Prawo przyzwala, by śledztwo prokuratury i prace komisji śledczej toczyły się równolegle. Dopuścił to w 1999 r. Trybunał Konstytucyjny, badając ustawę o komisji śledczej.
Po raz pierwszy sytuacja taka zrodziła się w ubiegłym roku w sprawie Lwa Rywina. Wielokrotnie dochodziło na tym tle do sporów. Prokuratorzy wskazywali, że transmitowanie obrad komisji, gdzie zeznawali świadkowie, dało możliwość przygotowywania się do zeznań kolejnym świadkom. Podnoszono też, że dobru śledztwa źle służyło ujawnianie dowodów prokuratury: odczytywanie przez komisję części zeznań świadków, których przesłuchano w śledztwie.
Posłowie twierdzili z kolei, że jawność obrad dała opinii publicznej możliwość poznania mechanizmów afery Rywina, sprawowania władzy i tworzenia ustaw. Według nich, to ważniejsza wartość niż dobro śledztwa, o którym mówili prokuratorzy.
Zastępca prokuratora generalnego Kazimierz Olejnik powiedział PAP, że "tym razem nie wyobraża sobie, by powtórzyło się takie podwójne procedowanie", bo - jego zdaniem - odbywa się to ze szkodą dla obu postępowań. Olejnik dodał, że zwłaszcza nie wyobraża sobie, by w sprawie Orlenu prokuratura przekazywała swe ustalenia komisji śledczej, jak to było w sprawie Rywina. Olejnik uważa, że komisja mogłaby badać sprawę już po zakończeniu postępowania prokuratury.
Widząc "realne zagrożenia" związane z dublowaniem się pracy komisji i prokuratury, Olejnik dostrzega szansę uniknięcia ich dzięki temu, że prace komisji śledczej mogą być w dużej mierze utajnione. "Tak powinno być zawsze" - oświadczył.
"Ja z kolei nie wyobrażam sobie, by prokuratura nie kooperowała z komisją w zakresie niezbędnym dla wyjaśnienia sprawy" - oświadczył poseł PO Konstanty Miodowicz. "Jeżeli komisja będzie pracować w sposób nie narażający procedur ochrony informacji niejawnych, powinna ona otrzymywać i myślę, że otrzyma materiały od organów, od których tego zażąda" - dodał. Podkreślił, że gdyby nie udało się to teraz, to "sprawa będzie efektywnie podjęta w nowym Sejmie".
"Wiele punktów ewentualnego konfliktu można wyeliminować przyjmując określone zapisy w uchwale Sejmu powołującej komisję śledczą ws. Orlenu" - uważa poseł SdPl Bogdan Lewandowski. Ten członek komisji ds. Rywina przyznał, że "modelowo powinno być tak, że nad daną sprawą pracuje albo komisja, albo prokuratura, ale szczególne uwrażliwienie społeczne na nierozwiązane afery sprawia, że komisja śledcza powinna jednak powstać".
Mówił o tym także konstytucjonalista prof. Stanisław Gebethner. W jego opinii, niewprowadzenie zakazu równoległego działania prokuratury i komisji śledczej, to defekt ustawy o komisji. "Mam nadzieję, że Sejm zmieni w końcu ten niedoskonały przepis" - dodał w rozmowie z PAP.
Gebethner przypomniał zarazem, że w ustawie o komisji śledczej jest podstawa prawna, by do zakończenia prokuratorskiego śledztwa wstrzymać prace komisji: "Postępowanie prowadzone przez komisję może zostać zawieszone w szczególności wtedy, gdy istnieje uzasadnione podejrzenie, że materiał zebrany w postępowaniu przed innym organem władzy publicznej, lub podjęte przez ten organ rozstrzygnięcie mogłyby być przydatne do wszechstronnego zbadania sprawy przez komisję" - głosi artykuł 8 ustawy.
Zdaniem posłów, jest oczywiste że znaczna część obrad komisji byłaby niejawna. Tajne musiałyby być np. przesłuchania oficerów UOP czy prokuratorów (których obowiązuje tajemnica służbowa) lub ludzi Orlenu (tu chodziłoby o tajemnicę handlową). Posłowie są zgodni, że m.in. dlatego do komisji powinni wejść ci posłowie, którzy mają specjalny certyfikat dopuszczający do tajemnic. "Zdobywanie certyfikatu przez posłów wybranych do komisji znacznie przedłużyłoby jej prace" - dodał Lewandowski.
Sejm skierował do komisji projekt uchwały o powołaniu komisji śledczej do zbadania sprawy Orlenu. Są za tym wszystkie kluby poza SLD, które uważa, że najpierw trzeba zmienić regulamin i zasady funkcjonowania komisji śledczej.
Za powstaniem komisji opowiada się też komisja ds. służb specjalnych, która nie zdołała sama wyjaśnić "faktycznych powodów" zatrzymania szefa Orlenu, ani też, czy decyzję o tym rzeczywiście podjęto na spotkaniu u premiera Leszka Millera - jak twierdził b. minister skarbu Wiesław Kaczmarek.