W Sejmie zajmą się śledzeniem sędziego Łączewskiego. "Zbadamy sprawę"

Sędzia Wojciech Łączewski opowiedział o tym, jak PiS urządziło na niego polowanie. - Znany ze swojej rzetelności i bezstronności dziennikarz widział jak byłem śledzony. Ja, moja żona i moje dziecko widzieliśmy, a być może także rejestrowaliśmy, samochody i osoby, które ewidentnie były obserwacją - mówił WP. Politycy PO zapowiadają, że przyjrzą się sprawie i podniosą ją na posiedzeniu Komisji ds. służb specjalnych. Wkrótce zdecydują też, czy działania służb wobec sędziego staną się tematem obrad Komisji sprawiedliwości. PiS o sprawie nie chce rozmawiać.

W Sejmie zajmą się śledzeniem sędziego Łączewskiego. "Zbadamy sprawę"
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta | Bartosz Bobkowski
Kamil Sikora

- Uważam, że to był pretekst do kontrolowania, podkładka - stwierdził w rozmowie z WP sędzia Wojciech Łączewski. Kilka dni wcześniej tygodnik "Polityka" opisał, że sędzia był obiektem kontroli operacyjnej, do której podstawą było oskarżenie o przyjęcie łapówki. Jak się okazało, bezpodstawne. - Wiem też o postępowaniach dotyczących przyjmowania korzyści majątkowych, czy w sprawie składania fałszywych zeznań. Każde z tych postępowań może uzasadniać stosowanie kontroli - mówi sędzia Łączewski. - To jest naprawdę jak polowanie. Tylko, że ja się zwierzyną łowną nie czuję - dodaje.
Obejrzyj też: Andrzej Duda nie mógł ułaskawić Mariusza Kamińskiego. Wyrok Sądu Najwyższego

PO deklaruje, że po analizie zdecyduje, czy sprawę podnieść na posiedzeniu Komisji sprawiedliwości. - To sprawa bardzo istotna, bo to przecież sędzia, który powinien być niezależny, i komisja służb specjalnych powinna spytać o te podsłuchy - deklaruje Marek Biernacki z PO, były minister sprawiedliwości i członek Komisji ds. służb specjalnych. - Poprosimy o odpowiedź na piśmie CBA i prokuratora krajowego - zapewnia w rozmowie z WP.

Między młotem a kowadłem

Jednak już na wstępie zaznacza, że zarówno służby, jak i prokuratura będą mogły zasłonić się tajemnicą. - Złożyliśmy poselski projekt ustawy, według której pół roku po zakończeniu podsłuchu taka osoba byłaby informowana. Ale wątpię, żeby PiS się na to zgodziło - przyznaje Marek Biernacki. - Dzisiaj sędziowie są między młotem a kowadłem, bo z jednej strony są te przepisy ministra Ziobry, które utrudniają im rozwój kariery, a z drugiej są takie działania aparatu państwa - mówi Marek Biernacki.

Sprawą być zajmie się też Komisja sprawiedliwości. - Będziemy o tym rozmawiać w przyszłym tygodniu. To przerażające informacje - mówi w rozmowie z WP poseł PO Arkadiusz Myrcha. - Jeśli śledzi się sędziego, bo wydał wyrok który nie podoba się rządzącym, to to skandal. Takie zachowanie jest niedopuszczalne w relacjach państwo - obywatel, ale też państwo - sędzia - ocenia poseł PO.

PiS milczy

Dzwoniliśmy też do polityków PiS z obu komisji, ale byli niedostępni. Odebrała Małgorzata Wassermann, wiceszefowa Komisji sprawiedliwości. Rozmowa była tak kuriozalna, że trzeba ją przytoczyć w całości. - Dzień dobry pani poseł, Kamil Sikora, z WP. Mogę zająć chwilę? - pytam. - Tak, słucham - odpowiada posłanka. - Jest pani w Komisji sprawiedliwości, chciałem spytać... - zaczynam. - Nie mam nic do powiedzenia w tej sprawie - ucina posłanka PiS. - Pani poseł, ale nie zadałem jeszcze pytania - zauważam. - Proszę napisać że nie chciałam rozmawiać - kończy posłanka PiS.

Sędzia Łączewski jest przekonany, że PiS mści się na nim za wyrok skazujący Mariusza Kamińskiego i jego współpracowników. W marcu 2015 roku Wojciech Łączewski był przewodniczącym trzyosobowego składu, który uznał, że CBA nadużyło uprawnień. Kilka miesięcy później prezydent Andrzej Duda ułaskawił skazanych, choć wyroki nie były prawomocne.

Od tego czasu sędzia Łączewski jest regularnie atakowany przez polityków PiS, prawicowe media, a także przez podległy tym pierwszym aparat państwa. - Normalni ludzie, jeśli nie zgadzają się z orzeczeniem sądu, zaskarżają je, (...) a nie niszczą komuś życie - mówił sędzia w wywiadzie dla WP.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (267)