W sejmie spór o czas antenowy partii politycznych w TVP
Dyskryminację Prawa i Sprawiedliwości zarzucili Telewizji Polskiej posłowie tej partii na środowym posiedzeniu sejmowej komisji kultury. Według przewodniczącego KRRiT w 2013 r. partiom opozycyjnym poświęcono więcej czasu niż koalicji rządzącej. Według poseł PiS Barbary Bubuli TVP powinno znieść z anteny program Tomasza Lisa ponieważ nie przychodzą do niego przedstawiciele największej partii opozycyjnej.
25.06.2014 | aktual.: 25.06.2014 12:16
W środę Komisja Kultury i Środków Przekazu poparła przyjęcie przez sejm sprawozdania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji za 2013 r. Przeciwni przyjęciu byli posłowie PiS, którzy zgłosili wniosek o odrzucenie sprawozdania.
Na środowe posiedzenie posłowie wezwali prezesa Telewizji Polskiej Juliusza Brauna, by przedstawił dane dotyczące czasu antenowego poświęcanego poszczególnym partiom politycznym.
Według przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Jana Dworaka Telewizja Polska w 2013 r. poświęciła partiom koalicji rządzącej 76 godz., a wszystkim partiom opozycyjnym łącznie blisko 82 godz. - Partie opozycyjne posiadały więcej czasu - powiedział.
Przewodniczący Krajowej Rady podał też dane za czas kampanii do Parlamentu Europejskiego. Według niego Platformie Obywatelskiej poświęcono ponad 45 minut audycji informacyjnych, a Prawu i Sprawiedliwości 44 minuty 39 sekund. - To są różnice w sekundach - podkreślił Dworak. Jak dalej wymieniał, Europie Plus Twój Ruch poświęcono 27 minut w audycjach informacyjnych, Sojuszowi Lewicy Demokratycznej - 23 minut, Nowej Prawicy - 17 minut 30 sekund, Solidarnej Polsce - 15 minut 20 sekund, Polskiemu Stronnictwu Ludowemu - blisko 14 minut, Polsce Razem - blisko 12 minut.
Według poseł PiS Barbary Bubuli przedstawione przez Dworaka dane są wybiórcze. - Powiedział pan łącznie o wszystkich partiach opozycyjnych, a ja cały czas mówię, że Telewizja Polska nie jest telewizją rządową, lecz telewizją antypisowską, bo przez cały czas z upodobaniem pompujecie wszystkie inne ugrupowania, które są również w opozycji, nawet kanapowej, tylko po to, żeby ograniczyć prezentowanie opinii przez Prawo i Sprawiedliwość - mówiła.
Prezes TVP przedstawił metodologię obliczania czasu antenowego przypadającego poszczególnym ugrupowaniom. Jak podkreślił, wiele nieporozumień wynika, gdy podawane są informacje dotyczące pojedynczej anteny bądź krótkiego okresu. - W TVP2 jedyną audycją zajmującą się polityką jest audycja "Tomasz Lis na żywo". Rzeczywiście, w TVP2 PiS jest bardzo mało reprezentowany, ponieważ systematycznie odmawia udziału w tej audycji - zaznaczył Braun.
Z kolei liczne audycje poświęcone polityce na antenie TVP Info politycy traktują - jak to określił Braun - jako "tablice ogłoszeń". Gdy przygotowywano audycję do programu "Minęła dwudziesta" na temat owdowiałego ojca z piątką dzieci, wydawca chciał zaprosić wiceprzewodniczącego sejmowej komisji polityki społecznej Janusza Śniadka (PiS). Według prezesa TVP Śniadek nie dostał zgody na występ od rzecznika PiS Adama Hofmana, który wyznaczył do programu eurodeputowanego Tomasza Porębę wyjaśniając, że "poseł ma dzieci i zna się na tych sprawach". - Z takimi problemami na co dzień spotykają się wydawcy, co czasami może zakłócać proporcje - tłumaczył Braun.
Poseł PiS Anna Sobecka uznała, że zaprezentowane przez prezesa telewizji informacje "urągają wszelkim zasadom przyzwoitości". - Chodziło nam o dane, które są zaprzeczeniem sprawiedliwości społecznej, a już na pewno sprawiedliwości politycznej. Telewizja publiczna pełni rolę agendy rządowej i to trzeba powiedzieć jednoznacznie - podkreśliła.
- Telewizja Polska kierowana przez pana Brauna to jest telewizja anty-PiS. Oddajcie 200 mln abonamentu ludziom, którzy głosują na PiS - wezwała Bubula. Zarzuciła telewizji marginalizowanie programu Jana Pospieszalskiego, podczas gdy promowany jest program Tomasza Lisa. W jej ocenie program Lisa powinien być zniesiony z anteny, ponieważ nie przychodzą do niego przedstawiciele największej partii opozycyjnej. - Na całym świecie taki dziennikarz, który nie jest w stanie zapewnić przyjścia do siebie najważniejszych przedstawicieli życia politycznego, jest dyskwalifikowany - podkreśliła poseł.