W PSL głosy, że trzeba odwołać Piechocińskiego. On sam zapowiada rezygnację
Prezes PSL zostanie odwołany jeszcze w listopadzie jeśli sam nie poda się do dymisji - oceniają ludowcy, z którymi rozmawiała PAP. Sam Janusz Piechociński powiedział PAP, że zrezygnuje z funkcji na Radzie Naczelnej partii w listopadzie albo w przyszłym roku na kongresie.
27.10.2015 19:18
Zdaniem większości polityków Stronnictwa, z którym rozmawiała PAP, największe szanse na zastąpienie Piechocińskiego ma wiceszef partii Władysław Kosiniak-Kamysz. Temat zmiany na funkcji prezesa PSL, to pokłosie wyniku, jaki partia uzyskała w wyborach parlamentarnych - 5,13 proc. w skali kraju, to najsłabszy rezultat PSL po 1989 roku.
Zgodnie ze statutem Stronnictwa zmiany prezesa może dokonać kongres partii (ma się odbyć w przyszłym roku) albo Rada Naczelna, która pierwszy raz po wyborach zbierze się 7 listopada. Według informacji uzyskanych przez PAP, wcześniej ma się zebrać Naczelny Komitet Wykonawczy PSL poszerzony o prezesów wojewódzkich struktur partii.
Szef PSL powiedział, że po "niesatysfakcjonującym wyniku wyborów" zamierza na posiedzeniu NKW poddać pod głosowanie dwa scenariusze: jego rezygnacji z funkcji prezesa na listopadowym posiedzeniu Rady, albo na kongresie partii, który miałby się odbyć wcześniej, niż był planowany, czyli w połowie przyszłego roku.
- Prezes powinien mieć charakter, a ja mam charakter i biorę w całości odpowiedzialność za ten wynik. Nie chcę, by Stronnictwo się przy tej okazji kłóciło - powiedział Piechociński.
Według niego gdyby wybrano scenariusz, w którym on odchodzi już w listopadzie, nowy prezes będzie musiał zmierzyć się z konsekwencjami słabego wyniku wyborczego partii, za co - dodał Piechociński - powinien odpowiadać ten, który prowadził partię przed wyborami.
Zapowiedział, że w przypadku wybrania przez NKW drugiego wariantu, będzie szefem PSL do kongresu partii, który może się odbyć np. w czerwcu 2016 r. Piechociński dodał, że nie będzie się na kongresie ubiegał o reelekcję. - Z góry mówię: nie zamierzam ubiegać się, bo zawiodłem. Nie zdobyłem osobistego wyniku i mandatu - zaznaczył. Piechociński otwierał listę ludowców w okręgu podwarszawskim, jednak nie zdobył mandatu.
Większość polityków PSL, z którymi rozmawiała PAP uważa, że ze względu na niezdobycie mandatu i słaby wynik całej partii w wyborach, szef partii na listopadowym posiedzeniu Rady Naczelnej powinien zrezygnować.
Szef Rady Jarosław Kalinowski powiedział, że następcą Piechocińskiego powinien być jeden z posłów PSL reprezentujące młode pokolenie. - Po wyborach z takim wynikiem, jaki dostaliśmy gołym okiem widać, że potrzebne są szybkie działania - ocenił Kalinowski.
Wiceszef rady Stanisław Żelichowski, który nie zdobył w niedzielnych wyborach mandatu, zapowiedział, że w listopadzie złoży rezygnację z funkcji szefa warmińsko-mazurskiego PSL i podobnego działania oczekuje od szefa partii. - Jest taka europejska zasada, że przegrany polityk sam odchodzi. Tak powinno być - ocenił.
Również on uważa, że w polityce "jest zapotrzebowanie na młode twarze", a rolą starszych powinno być doradzenie, by młodzi "nie nabili sobie guza". Według Żelichowskiego jednym z potencjalnych kandydatów na prezesa PSL jest Kosiniak-Kamysz, który sprawdził się na wymagającym stanowisku ministra pracy.
- Kosiniak-Kamysz nie będzie miał wyboru. Jest w tej chwili najlepszym kandydatem na prezesa, choć nie będzie miał łatwo, bo partia jest w kryzysie - ocenił jeden z prominentnych polityków PSL.
O potrzebie zmiany jest też przekonany polityk zaliczany wcześniej do stronników prezesa PSL. - Należałem do grupy obrońców Piechocińskiego. Teraz uważam, że powinien ponieść odpowiedzialność za słaby wynik i odejść. To jest najlepszy moment, by dokonać zmiany. Czekanie do kongresu byłby ryzykowne. Nie mamy pewności, czy nie dojdzie do przyspieszonych wyborów i musimy być na taki wariant gotowi - powiedział PAP pragnący zachować anonimowość polityk z władz partii.
Dodał, że jeśli prezes PSL sam nie zrezygnuje, to zostanie odwołany i zastąpiony prawdopodobnie przez Kosiniaka-Kamysza. PAP nie udało się we wtorek uzyskać komentarza Kosiniaka-Kamysza.
Jak relacjonował w rozmowie z PAP inny z ludowców topniejące grono stronników Piechocińskiego było widać podczas wieczoru wyborczego ludowców. - Wygląda na to, że dojdzie do zmiany prezesa. Widać pęknięcie w partii. Nawet część wcześniejszych zwolenników Piechocińskiego nie chciała się obok niego pokazać na scenie - zaznaczył.
Według jednego ze stronników szefa PSL jego przeciwnicy wykorzystają słaby wynik w wyborach, do pozbawienia go funkcji. - Gdy okazało się, że Piechociński nie dostał się do Sejmu w niejednym domu strzeliły korki od szampanów. Sam jest sobie winien, bo popełnił błąd nominując na szefa sztabu Andżelikę Możdżanowską - powiedział PAP polityk PSL.
Sama Możdżanowska powiedziała, że sztab, któremu szefowała wykonał dobrą pracę w trakcie kampanii, bez której ludowcy nie przekroczyliby progu. W jej opinii nie powinno się dokonywać zmiany na fotelu szefa partii wcześniej, niż na kongresie, który ma się odbyć w przyszłym roku. - Nie powinniśmy wykonywać nerwowych ruchów - stwierdziła Możdżanowska.