W proteście przeciwko kryzysowi nie zapłacili rachunku
Dwudziestu studentów biesiadowało w jednej z
najbardziej ekskluzywnych restauracji w Wenecji, a następnie po
zakończonym przyjęciu opuściło lokal nie zapłaciwszy rachunku w
wysokości ponad 2000 euro - poinformowały włoskie
media.
Grupa młodych ludzi zarezerwowała wielki stolik, a jako powód hucznego przyjęcia podała chęć uczczenia dyplomu osoby, którą przedstawiono jako "Nera Clarisi".
Tymczasem był to anagram słów "la crisi nera", czyli czarny kryzys.
Jednak restaurator oraz kelnerzy obsługujący grupę, rozrzutnie zamawiającą kolejne dania, nie odkryli zawczasu tej słownej sztuczki.
Grupa biesiadników zostawiła tylko napiwek dla kelnerów, a następnie wyszła z lokalu.
Restaurator zapowiedział, że nie złoży doniesienia o tym, co się stało.
Tymczasem uczestnicy przyjęcia rozdali w Wenecji ulotki, w których wyjaśnili, że nie będą "płacić za kryzys".
To kolejny w ostatnich latach podobny przypadek w Wenecji. Ostatnio takiego psikusa młodzi ludzie zrobili właścicielowi słynnego "Harry's Bar" przy Placu świętego Marka.
Sylwia Wysocka