W procesie Siemiątkowskiego zeznawał jeden świadek
W tajnym procesie b. szefa Agencji Wywiadu,
Zbigniewa Siemiątkowskiego zeznawał jeden świadek -
prawnik Roman Stec. Drugiego ze świadków, eksperta sejmowej
komisji śledczej ds. PKN Orlen płk. Jerzego Kucharenki, sąd nie
przesłuchał - nie uzyskał zgody na zwolnienie go z zachowania
tajemnicy.
22.05.2007 | aktual.: 22.05.2007 14:13
W procesie, który ruszył na początku maja przed Sądem Okręgowym w Warszawie, Siemiątkowski jest oskarżony o bezprawne posiadanie tajnych notatek, sporządzonych w 2003 r. po rozmowie z Janem Kulczykiem o spotkaniu tego biznesmena z Władimirem Ałganowem. B. szefowi AW grozi do trzech lat więzienia. Nie przyznaje się do winy. Sąd zdecydował, że cały proces będzie tajny.
Stec po półtoragodzinnych zeznaniach nie chciał rozmawiać z dziennikarzami. Również Siemiątkowski, upomniany przez swego obrońcę prof. Jana Widackiego, nie chciał mówić o procesie.
Podczas kolejnej rozprawy - pod koniec czerwca - zeznawać ma b. szef Agencji Wywiadu Andrzej Ananicz i jeśli będzie zgoda na odtajnienie informacji Kucharenki - również tego świadka przesłucha sąd. Kucharenko był - obok obecnego szefa AW Zbigniewa Nowka i gen. Bogdana Libery - trzecim ekspertem komisji orlenowskiej. Ich sąd przesłuchał na początku maja.
Warszawska prokuratura oskarżyła w 2005 r. Siemiątkowskiego o naruszenie zasad ochrony informacji niejawnych. Chodzi o zapiski Siemiątkowskiego jako szefa AW z rozmowy z Kulczykiem z lipca 2003 r. na temat spotkania biznesmena w Wiedniu z rosyjskim szpiegiem Władimirem Ałganowem. Na podstawie swych zapisków z tej rozmowy szef AW zrelacjonował jej przebieg oficerowi AW, który sporządził tajną, oficjalną notatkę.
Brudnopis notatek, po sporządzeniu oficjalnej notatki powinien albo zostać zniszczony protokolarnie, albo też zarejestrowany w dzienniku. Tak się nie stało, a notatki były przechowywane w gabinecie Siemiątkowskiego - zamiast w kancelarii tajnej. Drugi zarzut aktu oskarżenia dotyczy wyniesienia notatek przez Siemiątkowskiego z AW, gdy w maju 2004 r. został odwołany przez ówczesnego premiera Marka Belkę.
Z zapisków Siemiątkowskiego wynika, że Kulczyk z Ałganowem rozmawiali m.in. o prywatyzacji Rafinerii Gdańskiej i w trakcie rozmowy Kulczyk "powoływał się na poparcie prezydenta, używając w rozmowie sformułowania "pierwszy". Według notatki, Ałganow miał też pretensje, że Rosjanie "mieli dostać RG (Rafinerię Gdańską)", co miało być "uzgodnione z b. ministrem skarbu Wiesławem Kaczmarkiem, który otrzymał za to korzyść finansową".
Sam Kulczyk inaczej to opisywał: twierdził, że nie usłyszał od Ałganowa, iż Kaczmarek wziął łapówkę; mówił jedynie, że była mowa o "wziątce", ale nie potrafi powiedzieć, kto miał ją przyjąć.
Siemiątkowski mówił wcześniej, że uważa zarzuty za bezsensowne, a dopiero oficjalna notatka szefa AW z informacjami ze spotkania jest objęta klauzulą tajności, nie zaś jego notatki - luźne zdania, równoważniki zdań i wyrazy zapisywane podczas rozmowy z Kulczykiem.
Według niego, cały akt oskarżenia opiera się na wielkim nieporozumieniu, bo jego rozmowa z Kulczykiem nie była działaniem operacyjnym i nie miała charakteru tajnego. W jego ocenie była to rozmowa szefa centralnego urzędu z prywatną osobą - urzędnika z obywatelem, a nie funkcjonariusza mającego uprawnienia do czynności operacyjno-rozpoznawczych.
W kolejnych ekipach rządowych SLD Siemiątkowski był m.in. szefem MSW, koordynatorem służb specjalnych, szefem UOP, szefem AW; był też posłem SLD. Obecnie wycofał się z polityki, jest wykładowcą na Uniwersytecie Warszawskim.