W Poznaniu uciekł więzień, choć za dwa dni miał iść do pracy
Od wtorku poznańscy policjanci poszukują 31-letniego więźnia, który uciekł z przychodni lekarskiej, gdzie przechodził badania. Jego ucieczka zadziwiła służbę więzienną, bo mężczyzna za dwa dni miał zostać skierowany do pracy, gdzie nikt by go nie pilnował.
Do ucieczki doszło we wtorek w przychodni lekarskiej przy Al. Solidarności, gdzie grupa więźniów przewiezionych z zakładu karnego z Kozichgłów przechodziła badania lekarskie. 31-latek uciekł z przychodni.
- Cały czas trwają jego poszukiwania – przyznawała w środę rano w rozmowie z Wirtualną Polską Dominika Bral z zespołu prasowego wielkopolskiej policji.
Zdziwienia ucieczką akurat tego więźnia nie kryją funkcjonariusze służby więziennej.
- Ten mężczyzna przechodził badania lekarskie, ponieważ za dwa dni miał rozpocząć pracę, w której nie byłby pilnowany przez żadnego konwojenta. Nie ma w tym nic dziwnego, bo zakład w Koziegłowach jest zakładem otwartym, z którego każdego dnia wychodzi do pracy około 300 więźniów i ten 31-latek miał do nich dołączyć – mówi Wirtualnej Polsce Maciej Gołębiowski, rzecznik prasowy Służby Więziennej w Poznaniu.
Mężczyzna nie jest żadnym groźnym przestępcą. Odsiadywał wyrok za drobną kradzież i na wolność miał wyjść już w przyszłym roku. Swoją ucieczką mocno skomplikował sobie życie.
- Prędzej czy później zostanie złapany i za bezprawne samouwolnienie grożą mu dwa lata więzienia i to w zakładzie zamkniętym. Jego ucieczka to zachowanie całkowicie irracjonalne – przyznaje Gołębiowski.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .