W Poznaniu chcą wyciąć 40 drzew, bo mieszkańcom przeszkadza biały puch
W środę sprawdzano stan 40 topól, których wycięcia domagają się mieszkańcy os. Batorego w Poznaniu. Drzewa mają powodować alergię i stanowić zagrożenie dla parkujących samochodów.
23.07.2014 | aktual.: 25.07.2014 22:57
Część mieszkańców os. Batorego od lat skarży się na topole rosnące między parkingiem a blokami przy ul. Umultowskiej. Każdej wiosny z drzew leci biały puch, który zaśmieca chodniki, ulice i zaparkowane samochody. Na topole narzekają też alergicy, wskazując, że sąsiedztwo akurat tych drzew jest dla nich szczególnie uciążliwe. Na dodatek topole są już dość stare i łamliwe, co stanowi zagrożenie nie tylko dla zaparkowanych na parkingu samochodów, ale także spacerowiczów.
W marcu wszyscy mieszkańcy osiedla mieli możliwość wzięcia udziału w ankiecie dotyczącej przyszłości drzew i skorzystało z tej opcji 47 proc. uprawnionych. 68 proc. opowiedziało się za wycinką drzew, 13 proc. było przeciw, a 19 proc. uznało, że decyzję powinien podjąć Wydział Ochrony Środowiska.
Sprawa dotyczy łącznie 44 topól. Wszystkie zostały już oznaczone pomarańczową farbą przez Zarząd Zieleni Miejskiej, który ma odpowiadać za ewentualną wycinkę. 23 lipca stan drzew oceniali urzędnicy z Wydziału Ochrony Środowiska.
- Oceniamy ich stan zdrowotny oraz to, czy stanowią jakieś zagrożenie dla mieszkańców lub istniejącej infrastruktury - wyjaśnia Jarosław Machowski z WOŚ.
Z 44 topól wytypowanych do wycinki cztery już wyłączono, ale tylko dlatego, że rosną na terenie przynależnym do pasa drogowego, więc o ich ewentualne usunięcie musiałby wystąpić Zarząd Dróg Miejskich.
Przeciwko wycinaniu topól protestuje stowarzyszenie Prawo do Miasta. - Uważamy, że drzewa w mieście należy sadzić, a nie wycinać – mówi Lech Mergler ze stowarzyszenia Prawo do Miasta. – Merytoryczne uzasadnienie dla tej wycinki uważamy za bardzo słabe i obawiamy się, że tak naprawdę powodem usunięcia drzew jest chęć powiększenia w przyszłości mieszczącego się tu parkingu.
Stowarzyszenie wspiera Lesław Rachwał, dendrolog ze stowarzyszenia My-Poznaniacy. - Z tych wszystkich argumentów zwolenników wycinki sensowny jest tylko ten wskazujący, że korzenie drzew niszczą alejki – mówi Rachwał. – Ten biały puch, na który narzekają mieszkańcy, to nie jest żaden pyłek, które powodowałby alergie. Zresztą puch leci tylko z osobników żeńskich. Męskie go nie mają.
Ponadto Rachwał wskazał, że wśród drzew wytypowanych do wycinki jest kilka okazów gatunku topoli chińskiej, której w ogóle nie powinno się usuwać. Ostateczną decyzję podejmie jednak Wydział Ochrony Środowiska.
- Część drzew rzeczywiście bezwzględnie należy wyciąć – przyznał po zakończeniu wizji lokalnej Jarosław Machowski. – Chodzi m.in. o drzewa rosnące przy alejce prowadzącej na przystanek autobusowy, które mogą się złamać i na kogoś przewrócić. Korzenie niektórych drzew wyraźnie też niszczą powierzchnię osiedlowych alejek.
Co z pozostałymi drzewami, których stan jest dobry i nie stanowią zagrożenia? Machowski na razie nie chce tego przesądzać. Procedura wycinki drzew jest dość złożona i może potrwać nawet rok.
- Kiedy już zapadnie decyzja o wycince, trzeba będzie też zdecydować o tym, jak ją przeprowadzić, czyli czy od razu wyciąć wszystkie czy może przeprowadzać to stopniowo – wyjaśnia Jarosław Machowski. – Później trzeba też zdecydować o tym, jakie drzewa posadzić w miejsce tych wyciętych topól.