W poniedziałek wyrok w "sprawie starachowickiej"
Wyrok w sprawie Leszka S. i innych oskarżonych w tzw. sprawie starachowickiej zostanie ogłoszony w poniedziałek 23 stycznia - poinformował Sąd Rejonowy w Starachowicach (Świętokrzyskie) po wysłuchaniu "ostatnich słów" podsądnych.
18.01.2006 | aktual.: 18.01.2006 17:13
Toczący się od półtora roku proces w tej sprawie dotyczył 12- osobowej grupy przestępczej, rozbitej w marcu 2003 roku w Starachowicach przez Centralne Biuro Śledcze.
Członkowie grupy są oskarżeni o kilkadziesiąt przestępstw - nielegalne posiadanie i handel bronią, amunicją, materiałami wybuchowymi i narkotykami, oszustwa na szkodę towarzystw ubezpieczeniowych, wymuszanie haraczy za skradzione samochody, a także pobicia i groźby. 9 podsądnych odpowiada z wolnej stopy, 3 pozostaje w areszcie od marca i kwietnia 2003 r. Głównym oskarżonym jest 49-letni Leszek S., dla którego prokurator wnosił 12 lat więzienia.
Skruszony S.
Leszek S. powiedział w "ostatnim słowie", że nie handlował bronią, amunicją, materiałami wybuchowymi ani narkotykami, tylko został "inteligentnie zmuszony" do takich działań przez policjantów CBŚ. Co do samochodów - mam uległy charakter i chciałem pomóc pokrzywdzonym ludziom; nie chodziło mi o żadne okupy ani zyski. Nigdy, przenigdy, nie było grupy przestępczej - podkreślił. Dodał, że jest winny śmierci ojca, który zmarł wkrótce po tym, jak jego syn został aresztowany. Wyraźnie przygnębiony S. prosił o "łagodny" wyrok.
Końcowe przemówienie Dariusza P., dla którego prokurator wnosił o 7 lat więzienia, sąd utajnił, ponieważ oskarżony zapowiedział, że odniesie się do zarzutów opartych na materiale niejawnym, tzn. do podsłuchanych przez funkcjonariuszy CBŚ rozmów telefonicznych osób objętych zarzutami.
Obrońca tego oskarżonego ocenił, że materiał dowodowy nie przekonuje, iż Dariusz P. działał w "zorganizowanej" grupie przestępczej, i nie pozwala uznać, że popełnił czyny, za które stanął przed sądem. W związku z tym adwokat zaapelował o uniewinnienie podsądnego z 5 spośród 6 przypisanych mu przestępstw.
Większość oskarżonych odżegnała się w "ostatnim słowie" od zarzutów. Przyznając się tylko do pojedynczych przestępstw, prosili o "łagodny" lub "sprawiedliwy" wymiar kary.
Zgodnie z wnioskami prokuratora, materiał dowodowy przemawia za wymierzeniem 10 z 12 oskarżonych kar od 4,5 roku więzienia do jednego roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na 4 lata, a także grzywien w wysokości od 10 do 4,5 tys. zł.
Według prokuratury, Leszka S. łączyła zażyła znajomość z byłym starostą starachowickim Mieczysławem Sławkiem i ówczesnym wiceszefem tamtejszej rady powiatu Markiem Basiakiem. 26 marca 2003 r. oni także zostali zatrzymani przez CBŚ, ale odpowiadali w odrębnym procesie za oszustwa na szkodę firm ubezpieczeniowych. Sławek odbył 16-miesięczną karę więzienia, natomiast Basiak opuścił zakład karny po roku.
Jagiełło i Długosz czekają na wezwanie
W oddzielnym procesie o przeciek tajnych informacji o planowanej akcji CBŚ przeciw starachowickim przestępcom odpowiadali posłowie minionej kadencji - wybrani z listy SLD - Andrzej Jagiełło, Henryk Długosz i były wiceszef MSWiA Zbigniew Sobotka. Sąd Apelacyjny w Krakowie prawomocnie skazał ich odpowiednio na: rok, półtora oraz trzy i pół roku więzienia. Jagiełło i Długosz czekają na sądowe wezwanie do zakładu karnego. Wobec Sobotki prezydent zastosował prawo łaski.
Za niepoinformowanie prokuratury o wycieku z MSWiA tajnych informacji o zaplanowanej akcji CBŚ oraz wielokrotne składanie fałszywych zeznań i zatajanie prawdy przed kieleckim sądem odpowiada były komendant główny policji gen. Antoni Kowalczyk.