W polskich szpitalach zabraknie ponad 60 tys. pielęgniarek
Już dziś w polskich szpitalach brakuje
pielęgniarek, a za cztery lata - według rządowych prognoz - ten
niedobór przekroczy 61 tysięcy! - alarmuje "Gazeta Wyborcza".
13.06.2006 | aktual.: 13.06.2006 07:57
Klinika Onkologii i Hematologii Dziecięcej w Prokocimiu. Szefowa, dr hab. Walentyna Balwierz, jest załamana: Na oddziale mamy 32 łóżka i tyle dzieci możemy przyjąć. Żeby o nie zadbać, na dyżurze powinno być 15 pielęgniarek - a jest tylko osiem. Wkrótce część z nich pójdzie na urlopy. Nie wiem, co zrobimy, bo nowotwory nie idą na urlop i codziennie trafia do nas kolejne dziecko z rozpoznaną chorobą, które muszę zacząć leczyć. Jakby tego było mało, tylko w tym miesiącu kolejne dwie panie wyjeżdżają do Anglii.
Choć z Prokocimia statystycznie ubyło tylko 10% pielęgniarek, to - niestety - tych najlepiej wykształconych, których nie da się szybko zastąpić innymi. - Sprawy doszły do zenitu. Nie jest wykluczone, że trzeba będzie znacznie ograniczać działalność, łączyć oddziały. Zapewniam jednak, że cokolwiek by się działo, rodzice nie muszą bać się o zdrowie i życie dzieci - uprzedza Maciej Kowalczyk, dyrektor Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Prokocimiu.
W Małopolsce średnia wieku pielęgniarek to 46,5 roku. A położnych 44,5 lat- wylicza Tadeusz Wadas, przewodniczący Małopolskiej Okręgowej Rady Pielęgniarek i Położnych. Twierdzi też, że tygodniowo zgłasza się do niego około 20 kobiet po potwierdzenie kwalifikacji zawodowych potrzebne do wyjazdu do pracy w UE. W naszym województwie w 2005 r. odeszło z pracy 1850 pielęgniarek, a przyszło tylko 400. Grozi nam zapaść systemowa- uprzedza.
Czy jednak Ministerstwo Zdrowia zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji? Czy ma dane, ile pielęgniarek wyjechało w rzeczywistości? - Tego typu informacjami dysponuje izba pielęgniarek. My ich nie mamy - usłyszała "GW" w biurze prasowym resortu.
Według rządowych prognoz w 2010 r. w systemie ochrony zdrowia niedobór pielęgniarek i położnych wyniesie około 61 tys. 500 osób. Przy czym są to dalej szacunki, bo rzeczywista skala migracji nie jest znana. (PAP)