PolskaW Polsce ziemia drży coraz częściej

W Polsce ziemia drży coraz częściej

Trzęsienie ziemi, które we wtorek wieczorem nawiedziło Podbeskidzie, było słabe. Jednak na pytanie, czy możemy spokojnie patrzeć w przyszłość, eksperci nie są dziś w stanie udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Polskę nawiedzały już wstrząsy o sile około 6 stopni w skali Richtera, dlatego chyba nadszedł czas, by projektanci budynków zaczęli brać pod uwagę także zagrożenia sejsmiczne.

02.12.2004 | aktual.: 02.12.2004 09:08

Warto byłoby także rozważyć stworzenie nowoczesnego systemu monitorowania tego typu zjawisk. Sprzęt, którym dysponują dziś polscy sejsmolodzy, nie spełnia roli ostrzegawczej. Nawet gdyby umieszczono go w miejscu wystąpienia wstrząsów, mieszkańcy okolicy mieliby pół minuty na przygotowanie się do ataku żywiołu. Nie sposób też przewidzieć, kiedy i gdzie nastąpią kolejne wstrząsy.

Przedwczoraj skończyło się na strachu. Jednak choć Polska leży w regionie bezpiecznym pod względem tektonicznym, tego żywiołu nie powinniśmy lekceważyć.

Zakołysało Manhattanem

Właśnie wróciłam z zakupów. O niczym innym się u nas nie rozmawia, jak o wtorkowym trzęsieniu ziemi - mówi Grażyna Galas z osiedla Manhattan w Ustroniu. To największe i "najwyższe" osiedle leżące u stóp Czantorii. Kobieta w średnim wieku mieszka z mężem, dwoma synami i ciotką na ostatnim piętrze wieżowca numer 9.

Na osiedlu wszyscy są zgodni, że to właśnie w tym budynku dzień wcześniej ludzie najbardziej odczuli wstrząsy. To było straszne. Oglądałam z dziećmi telewizję. W pewnym momencie poczułam drgania. Zaczął się ruszać kwiatek, a po chwili także wersalka. Kiedy wstałam z łóżka, poczułam się tak jakbym była pijana. Przeraziłam się na dobre. Popatrzyłam na jedną i drugą ścianę. Zastanawiałam się, która zacznie walić się pierwsza. Kazałam dzieciom szybko się ubrać, sama zdążyłam włożyć buty i zaczęliśmy uciekać na parter. Oczywiście po schodach, bo każdy bał się wejść do windy - opowiada Halina Kuziel

Inna mieszkanka bloku nr 9. Pani Halina z dziećmi wybiegła na parking. Tłum przed blokiem zaczął gęstnieć. Ktoś zadzwonił na policję i straż pożarną. Nie wiedziałam, co się dzieje. W pierwszej chwili pomyślałam, że wybuchnął gaz - dodaje ktoś inny.

Ekipy ratownicze sprawdziły budynek. Okazało się, że mury nie zostały naruszone. Nietknięte zostały także instalacje. Mimo zapewnień przedstawicieli służb ratunkowych, że można bezpiecznie wracać do domów, mieszkańcy zanim przekręcili zamek w swoich mieszkaniach, dokładnie obejrzeli blok.

Ludzie sprawdzali, czy na ścianach nie pojawiły się nowe rysy, a te które były, czy nie są aby grubsze i większe. - Zadzwoniliśmy do krewnych w Poniwcu i powiedzieliśmy o wszystkim. Byli zdziwieni. Stwierdzili, że sami nie czuli żadnych wstrząsów. Długo zastanawialiśmy się, czy spać u nas w domu, czy iść do nich. W końcu wybraliśmy nasz Manhattan - uzupełnia Grażyna Golas.

Noc z wtorku na środę dla wielu mieszkańców była trudna. Po wieczornych przeżyciach niektórzy nie potrafili zasnąć. Obawiali się, że przyjdą kolejne wstrząsy i nie zdążą uciec. Wiele razy widziałem w telewizji relacje z trzęsień ziemi. Teraz już wiem, co muszą czuć ludzie, których spotyka coś takiego. Trzęsienie, które nawiedziło południową Polskę miało niewielką siłę rażenia, a my czuliśmy się bezradni i nie wiedzieliśmy, co mamy robić. Co w takim razie muszą czuć ludzie, których spotkało mocne trzęsienie - podsumował Jacek Galas.

Bloki są wysokie, to trochę nimi pokołysało. Sprawdziliśmy wszystko na gorąco. Nie ma zagrożenia. Jeżeli ktoś z mieszkańców zgłosi nam jakieś usterki, to od razu to sprawdzimy - stwierdza Edward Pępkowski, prezes spółdzielni Zacisze, która zarządza osiedlem.

Wczoraj nikt nie zgłosił żadnych skarg zarówno do spółdzielni, jak i Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Cieszynie.

Tomasz Wolff

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)