W polityce będzie więcej kobiet?
Nie mniej niż 35% kobiet i nie mniej niż 35% mężczyzn musi znaleźć się na liście wyborczej, żeby została zarejestrowana - zdecydowali posłowie. Sejm przyjął ustawę, która ma zwiększyć udział kobiet w polityce.
03.12.2010 | aktual.: 03.12.2010 13:31
Za przyjęciem ustawy było 241 posłów, przeciw - 154, a 9 wstrzymało się od głosu.
Projekt ustawy - pierwotnie wprowadzającej parytety, czyli równy udział kobiet i mężczyzn na listach wyborczych - był obywatelską inicjatywą zgłoszoną przez Kongres Kobiet. W toku prac parlamentarnych przyjęto poprawkę zamieniającą parytet na 35-procentową kwotę.
Posłowie zdecydowali także, że w przypadku wycofania się kandydata już po zarejestrowaniu listy, nie straci ona ważności, choć 35-procentowa kwota nie zostanie zachowana. Nie przyjęto m.in. poprawek mówiących, że na trzech pierwszych miejscach musi się znaleźć co najmniej jedna kandydatka, a w pierwszej piątce - co najmniej dwie, ani poprawki przywracającej parytety. Zmiany, które wprowadza ustawa, nie będą się odnosić do wyborów uzupełniających i przedterminowych, ponieważ zgodnie z konstytucją nie można dokonywać takich zmian podczas trwania kadencji.
Ustawa zmienia ordynację wyborczą do Sejmu, Parlamentu Europejskiego oraz rad gmin, powiatów i sejmików wojewódzkich. Nie obejmuje wyborów do Senatu i do rad gmin do 20 tys. mieszkańców, które zakładają ordynację większościową.
Podczas dyskusji przed glosowaniem posłowie PiS podkreślali, że ustawa nie jest potrzebna. Beata Mazurek (PiS) przekonywała, że wprowadzenie mechanizmów ułatwiających kobietom start w wyborach jest "uwłaczające" dla tych, które odstały się do Sejmu bez tego rodzaju wsparcia. O tym, że kwoty są potrzebne przekonywał Grzegorz Napieralski (SLD).
Zbigniew Girzyński (PiS) z kolei wypominał, że SLD, a także inne partie opowiadające się za parytetami lub kwotami, nie umieszczają kobiet na wysokich miejscach na listach wyborczych, co pokazały ostatnie wybory samorządowe. Halina Rozpondek (PO) przypomniała, że ustawa była inicjatywą obywatelską, popartą przez ponad 120 tys. osób, a 35-procentowa kwota - kompromisem, ponieważ w klubach nie było zgody na parytet.
Projekt trafił do Sejmu w grudniu zeszłego roku, w lutym odbyło się jego pierwsze czytanie. Jego autorzy liczyli, że ustawa wejdzie w życie przed wyborami samorządowymi. Jeśli prezydent podpisze ustawę, kolejne wybory do parlamentu odbędą się już według nowych przepisów.
W tegorocznych wyborach samorządowych na listach wyborczych było ok. 31% kobiet, ok. 22% zdobyło mandat. W Sejmie obecnie jest ok. 20% kobiet, a w Senacie - zaledwie 8%.