W Parlamencie Europejskim tylko trzy polskie partie?
Poprawka Senatu do ordynacji wyborczej do
Parlamentu Europejskiego, która zmienia przyjęty przez Sejm sposób
ustalania wyników głosowania, może spowodować, że 80%
mandatów do europarlamentu uzyskają kandydaci 3 największych
partii politycznych - uważa Marcin Palade z Polskiej Grupy
Badawczej.
"To rozwiązanie niekorzystne dla polskiego życia publicznego i
budowania społeczeństwa obywatelskiego" - powiedział Palade.
16.01.2004 16:20
Jak podkreślił Palade, ordynacja uchwalona przez Sejm zakłada, że mandaty uzyskają wszystkie partie, które w skali kraju przekroczą 5-proc. próg wyborczy. Potem między te ugrupowania proporcjonalnie dzielono by mandaty do PE w poszczególnych okręgach.
Tymczasem, jak dodał, w myśl poprawki przyjętej przez Senat 5- proc. próg wprawdzie obowiązuje i partie, które go przekroczą, mogą ubiegać się o mandaty, ale nie oznacza to wcale, że będą miały swoich deputowanych w PE. W poszczególnych okręgach obowiązuje tzw. "próg naturalny", czyli poziom poparcia w danym okręgu - tym wyższy, im mniejszy okręg wyborczy.
Z 13 okręgów wyborczych, na jakie podzielono Polskę w "euroordynacji", 9 to okręgi 3-4 mandatowe, gdzie - jak podkreślił Palade - "próg naturalny" wynosi 15-20% poparcia. Zdaniem Palade, poprawka oznacza, że jeżeli w czerwcu 6 partii w skali kraju przekroczyłoby próg 5%, to 3 największe mogą uzyskać ponad 80% ogółu mandatów. Może także się okazać, że partie z poparciem w skali kraju 5-10% nie dostaną żadnego mandatu.
Zdaniem Palade, najlepszym rozwiązaniem byłoby skorzystanie z wzorów francuskich czy hiszpańskich i utworzenie jednego, dużego 54-mandatowego okręgu wyborczego w wyborach do PE.