ŚwiatW oczekiwaniu na nuklearną apokalipsę. Amerykanie wykupują bunkry

W oczekiwaniu na nuklearną apokalipsę. Amerykanie wykupują bunkry

Przez lata "preppersi", czyli ludzie przygotowujący się na nadejście katastrofy, byli elementem folkloru. Teraz, dzięki zagrożeniu z Korei, ich ruch wchodzi do głównego nurtu. Amerykanie masowo kupują podziemne schrony, systemy filtracji powietrza i gromadzą zapasy.

W oczekiwaniu na nuklearną apokalipsę. Amerykanie wykupują bunkry
Źródło zdjęć: © Atlas Survival Shelters
Oskar Górzyński

02.12.2017 12:54

We wtorek Korea Północna udowodniła, że jej rakiety są w stanie dosięgnąć dowolnego punktu na terytorium USA. Dla wielu Amerykanów to powód do strachu. Ale są też i ci, którzy się z tego cieszą. Konkretnie chodzi o sprzedawców bunkrów i bombowych schronów.

- Przeżywamy obecnie gorączkę złota naszych czasów. Dostajemy setki telefonów - stwierdził w rozmowie z telewizją CBS Ron Hubbard, prezes firmy Atlas Survival Shelters z Los Angeles. Jak wytłumaczył, jeszcze pięć lat temu budował nie więcej niż 10-11 bunkrów w ciągu roku. Teraz produkuje ich prawie tysiąc, oferując schrony o różnych standardach i w zróżnicowanych cenach.
A firma Hubbarda jest jedynie jednym z wielu podobnych przedsiębiorstw, które w obliczu nowego strachu przeżywają finansowy boom. Inny producent, Rising S z Teksasu, już we wrześniu ogłaszał, że w tym roku notuje 700 procentowy wzrost sprzedaży. W nowszych wywiadach, prezes firmy Gary Lynch mówił już o 1000-procentowym wzroście.

Z kolei Vivos, firma z Kalifornii, która w Indianie buduje całe podziemne osiedle mieszczące 80 "mieszkań" po 35 tys. dolarów za osobę, dawno już sprzedała wszystkie miejsca. Podobnym sukcesem zakończyła się inwestycja w Kansas, skonstruowania 12-piętrowego podziemnego wieżowca w starym silosie rakietowym. Koszt zajęcia jednego piętra to 3 miliony dolarów. Wewnątrz jest mini-szpital, mini-więzienie, a jeśli przyjdzie czas apokalipsy, reguły życia wewnątrz bloku będzie regulować specjalna konstytucja.

Boom na bunkry panuje zresztą nie tylko w USA. W Japonii, nad którą ostatnio regularnie przelatują rakiety Pjongjangu, aby kupić schron, trzeba się zapisać się na listę oczekujących.

Ile kosztuje schron

Różnorodność oferowanych schronów robi wrażenie, podobnie jak rozpiętość cen. Najtańsze można kupić nawet za 10 tysięcy dolarów (to cena samego schronu, bez zainstalowania go pod ziemią). Ale taki bunkier nie ochroni nikogo przed wybuchem bomby jądrowej. Aby zabezpieczyć się przed rakietami Kima, trzeba wydać co najmniej 19 tysięcy dolarów. Tyle kosztuje podziemny schron o wymiarach 2,5 x 2,5 metra, zawierający jedno łóżko i zapas żywności na 6 miesięcy. To najbardziej podstawowa, spartańska opcja.

Obraz
© Bombnado.com

Ale są też i modele bardziej komfortowe. Przykładowo, za 45-metrowy schron z miejscem do spania dla 10 osób trzeba zapłacić od 70 do 160 tys. dolarów.

Obraz
© Atlassurvivalshelters.com

Z kolei "prezydencki" bunkier firmy Rising S, zawierający m.in. garaż, szklarnię i siłownię, kosztuje 4,5 miliona dolarów.

Bogaci też się szykują

Kultura "preppersów", czyli ludzi przygotowujących się na wypadek apokalipsy, ma w USA swoją długą tradycję. Jak dotąd był to jednak ruch niszowy, często postrzegany jako siedlisko wyznawców spiskowych teorii. Ale w czasach prezydentury Trumpa, przyspieszających zmian klimatu i zagrożenia nuklearnego, "prepperska" mentalność przenika do mainstreamu, a nawet elit. Coraz większą popularność zdobywają szczególnie wśród milionerów z Doliny Krzemowej. Jak donosi "New Yorker", w środowisku przedsiębiorców z zachodniego wybrzeża działa cała grupa. Na spotkaniach i za pomocą Facebooka wymieniają się wskazówkami dotyczącymi najlepszych masek gazowych, typów bunkrów, czy optymalnych lokalizacji. Niektórzy wolą pozostać blisko miast, inni planują osiedlenie się na luźno zamieszkanych wyspach.

- Stale dbam o to, by mieć w pełni zatankowany helikopter, posiadam też podziemny bunkier z systemem filtracji powietrza - powiedział tygodnikowi jeden z członków klubu. - Wielu moich przyjaciół przechowuje broń, motocykle i złote monety. To już nie jest żadna nisza - dodał.
Niektórzy bogacze szansy na przetrwanie katastrofy upatrują poza granicami Stanów Zjednoczonych. Jednym z najpopularniejszych miejsc jest tu daleka Nowa Zelandia. Wyspiarski kraj stał się jednak tak popularny wśród milionerów przygotowujących się na "plan B", że nowa premier Jacinda Ardern zapowiedziała w październiku wprowadzenie zakazu sprzedaży nieruchomości dla cudzoziemców.

Ale to nie powstrzyma bogatych przed szukaniem gdzie indziej.

- Będę szczery: w tej chwili wykupuję całą serię nieruchomości - przyznał Tim Chang, dyrektor zarządzający jednego z funduszów venture capital. - Chodzi o to, by generowały one przychody, ale także o to, by w razie czego mieć schronienie - dodał.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Korea Północnausaschron
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (12)