W obliczu globalizacji
Udział sektora rolno-spożywczego w gospodarce Francji stanowi niecałe 4 proc. PKB. Mimo światowej renomy francuskiego winiarstwa i produkcji serów, mimo tego, że Francja jest drugim na świecie po USA i pierwszym w Europie eksporterem żywności, na wsi żyje się coraz trudniej. To jeden z nieodwracalnych skutków globalizacji. Mogli to zauważyć uczestnicy misji szkoleniowej zorganizowanej przez Województwo Małopolskie i Małopolską Izbę Rolniczą oraz Izbę Rolniczą francuskiego regionu Rhône-Alpes, którzy spędzili kilka pracowitych, dni we Francji.
04.11.2005 | aktual.: 04.11.2005 08:39
Nie było wyjścia W ciągu ostatnich 20 lat ilość gospodarstw spadła we Francji o połowę w wyniku postępującej koncentracji gruntów a także starzenia się mieszkańców wsi. Oba te procesy zauważamy także i w Polsce, jednak franacuska odpowiedź na te kłopoty jest różna od naszej. Gwałtownie rośnie ilość gospodarstw prowadzonych w formie spółek lub spółdzielni, przy czym do obu form gospodarowania stosuje się zbliżone przepisy, których źródłem jest prawo o zrzeszaniu się ustanowione jeszcze w 1901 roku. Dwa hektary Klasycznym przykładem może być wytwórnia win Cave de Saint Désirat założona w 1960 r. i zrzeszająca 150 rolników. W porównaniu z naszymi strukturami byłaby to chyba "spółdzielnia zaopatrzenia i zbytu" ponieważ pracownicy (łącznie z dyrektorem!) nie są jej członkami. Firma wytwarza 1 mln butelek rocznie, a ważną nobilitacją było umieszczenie ich wina w przewodniku Roberta Parkera, Amerykanina, uważanego nawet we Francji za winiarski autorytet.
Gdyby winiarze działali osobno nie byłoby mowy o utrzymaniu gospodarstw ponieważ minimum, które pozwala utrzymać rodzinę, to 2 ha, a średnia wielkość winnic członkowskich jest o blisko połowę mniejsza. Pogadać z rolnikiem Innym przykładem współdziałania jest "Uniferme", spółdzielczy sklep zrzeszający piętnaście gospodarstw w okolicach Saint-Andréol-le Chateau, kilkadziesiąt kilometrów od Lyonu. Tu współpraca zaczęła się w 1978 r. od wspólnej sprzedaży płodów na giełdzie rolnej. Ponieważ nie było gwarancji cen, z inicjatywy miejscowego proboszcza, nie żyjącego już Jeana Garraud i wójta Gerarda Faurat, zdecydowano się otworzyć własny sklep. Tu nie ma anonimowego towaru, każdy klient wie, co kupuje i może nawet porozmawiać z rolnikiem, bo każdy z członków spółdzielni ma obowiązek przynajmniej przez pół dnia w tygodniu dyżurować w sklepie. W efekcie sklep ma 2,5 tys. klientów na tydzień, a w weekendy, kiedy przyjeżdżają masowo klienci z Lyonu, trzeba zatrudniać nawet po 10 studentów dodatkowo.
Jeszcze niedawno "Uniferme" była unikatowym przedsięwzięciem, dziś, tylko w regionie Rhône-Alpes, jest 21 spółdzielni zbudowanych na tym patencie. Faktem jest, że francuska spółdzielczość w przeciwieństwie do naszej, nie miała swego okresu "błędów i wypaczeń", który w Polsce zaowocował uczuleniem na wszelkie wspólne działanie. Bez "wypaczeń" Spółdzielcza wytwórnia serów w Val d?Aillon, najmniejsza w Sabaudii, której powstanie datuje się na schyłek XIX wieku, umożliwia egzystencję kilkudziesięciu małym górskim gospodarstwom, które same nie miałyby najmniejszych szans na podjęcie przetwórstwa mleka, a i dostawa do oddalonych mleczarni byłyby bezsensowna. Spółdzielnia wytwarza znakomite sery, sprzedaje je we własnym sklepie, dostarcza do miast i sama w sobie jest chętnie odwiedzaną atrakcją turystyczną. Jak zauważa b. dyrektor Izby Rolniczej w Rhône-Alpes Olivier Courau, inicjator i rzecznik współpracy tego regionu z Małopolską, budowa sensownej przestrzeni gospodarczej zjednoczonej Europy wymaga stosowania
wszelkich sprawdzonych metod gospodarowania i francuskie doświadczenia, znakomicie zweryfikowane w podgórskich terenach Sabaudii i Ardeche, mogą się przydać małopolskim rolnikom.