W nowym roku posłowie dostaną 3 tys. zł podwyżki
Pałace, wille, eleganckie domy, leśniczówki.
Limuzyny i terenowe samochody. Polscy parlamentarzyści żyją jak
książęta - twierdzi "Fakt". Po co im więc jeszcze podwyżki
poselskich diet? Czyżby na paliwo do ich luksusowych aut lub na
ogrzewanie wielkich posiadłości? - pyta dziennik.
Od nowego roku posłowie zafundowali sobie podwyżki. I to nie byle jakie. Po trzy tysiące złotych na głowę. Mieli gest. Bo większość Polaków nawet tyle nie zarabia. A jeśli dostaje podwyżki, to kilkadziesiąt złotych miesięcznie - pisze "Fakt" w publikacji okraszonej fotografiami niektórych poselskich dóbr.
W 2008 r. parlamentarzyści dostaną więc o wiele więcej na prowadzenie biura, większą pensję oraz wyższe diety za posiedzenia. Czy dzięki temu zaczną się regularnie pojawiać na obradach Sejmu? Mało kto pewnie w to wierzy. Wszak posłowie zamiast w sejmowych ławach, wolą siedzieć w fotelach limuzyn. Albo na kanapach w swoich przestronnych salonach - wytyka dziennik.
Tymczasem na swoje minimalne podwyżki nie mogą się doczekać ani górnicy, ani kolejarze, którzy często muszą przeżyć miesiąc za głodowe kilkaset złotych. Oni nawet nie marzą o trzech tysiącach. Wiedzą, że od nowego roku nadchodzi fala drożyzny i chcą się na nią przygotować. Walczą o przetrwanie - akcentuje "Fakt". (PAP)