W Niemczech odnaleziono 10‑letnią Maję Biryło spod Szczecina. Porywacz zatrzymany
10-letnia Maja Biryło z Wołczkowa pod Szczecinem została odnaleziona cała i zdrowa w Niemczech. Policja zatrzymała mężczyznę, który uprowadził dziewczynkę. Porywacz był już karany w Wielkiej Brytanii za uprowadzenie dziecka. Kluczową rolę w sprawie odegrały poszukiwania srebrnego opla vectry, który widziany był na miejscu zniknięcia dziecka. Sprawa zaginięcia Mai była pierwszą w Polsce, w której uruchomiono system natychmiastowego powiadamiania o zaginięciu dziecka - Child Alert.
Chronologia wydarzeń
Na konferencji prasowej rzecznik KGP Mariusz Sokołowski poinformował, jak wyglądały prowadzone poszukiwania i odnalezienie dziewczynki. Głównym tropem prowadzącym do szczęśliwego zakończenia okazał się srebrny opel vectra, którego w miejscu zniknięcia dziewczynki zarejestrowała kamera monitoringu. Jak mówił Mariusz Sokołowski, policja sprawdzała, do kogo ten samochód należy. - Tutaj pojawiła się jedna z wersji śledczych, zakładająca że dziewczynka mogła zostać uprowadzona - powiedział rzecznik KGP. Policjant dodał, iż auto należało do kobiety, która z kolei pożyczyła je kuzynowi. - Od niego jeszcze ktoś ten samochód przejął, wiadomo było, że porusza się w stronę Niemiec - mówił rzecznik.
- Rano na terenie Niemiec nasi policjanci odnaleźli bucik należący do dziewczynki, który został rozpoznany przez wujka Mai - relacjonował Sokołowski. Wtedy, gdy wiedzieliśmy już, że doszło do przestępstwa, zdecydowaliśmy się uruchomić procedurę Child Alert i Amber Alert. Ta procedura zaczęła funkcjonować, a jednocześnie sprawdzaliśmy podejrzanego mężczyznę - mówił rzecznik.
Jak poinformował, okazało się, że mężczyzna był notowany i odbywał karę na terenie Wielkiej Brytanii za uprowadzenie 9-letniego dziecka - podał Sokołowski dodając, że informacja ta "zmroziła" policjantów i dodatkowo potwierdziła obawy dotyczące porwania.
Ja relacjonował, na terenie Niemiec zaczęto prowadzić szeroko zakrojone poszukiwania, odbywało się przeczesywanie terenu, użyto drona i niemieckiego śmigłowca. - Ok. godz. 14.00 do niemieckiej jednostki policji dotarła informacja, że poszukiwany samochód stoi przy autostradzie w okolicach miejscowości Friedland. Niemieccy funkcjonariusze udali się na miejsce. Okazało się, że w samochodzie jest poszukiwany mężczyzna oraz dziewczynka - informował rzecznik KGP.
Następnie dziecko, całe i zdrowe, zostało przewiezione do jednostki policji w Niemczech, a informację o jego odnalezieniu przekazano rodzicom, którzy teraz prawdopodobnie są w drodze na miejsce - mówił policjant. Dodał, że dziewczynce nic się nie stało, ale jest pod opieką lekarzy.
Jak podał, mężczyzna, który uprowadził Maję, został zatrzymany przez niemieckich policjantów. - Teraz trwa procedura sprowadzania go do kraju, podjęliśmy w tym kierunku działania. Czeka nas jego przesłuchanie i mamy nadzieję, że poznamy motywy jego postepowania - powiedział Sokołowski.
Rzecznik KGP dodał, że w trakcie działań śledczych wyszło na jaw, iż porywacz był widziany kilka dni wcześniej obok posesji należącej do rodziców Mai. - Około godz. 16.00 w dniu porwania przekraczał granicę Polski z Niemcami. Potem, po uprowadzeniu 10-latki, prawdopodobnie wrócił na teren Niemiec - podał.
Zaginięcie Mai
10-letnia Maja zaginęła we wtorek, podczas powrotu do domu ze szkoły. - Wiadomo, że Maja ok. godziny 16.00 wyszła ze szkoły na Bezrzeczu. Razem z koleżanką pojechała autobusem do Wołczkowa, gdzie mieszka. Z autobusu nr 105 wysiadła ok. 16.30. Dziewczynki zjadły obiad w jednym z barów. Potem Maja ruszyła drogą w kierunku domu. Tam trop się urywał - tłumaczył Wirtualnej Polsce kom. Przemysław Kimon z policji w Szczecinie.
Zaginięcie dziewczynki we wtorek ok. godziny 20.00 zgłosił na policję jej ojciec. Jej poszukiwania trwały całą noc, nie przyniosły jednak skutku.
W akcję poszukiwawczą zaangażowanych było ok. 100 policjantów, Mobilne Centrum Poszukiwań Osób Zaginionych, bezzałogowy samolot typu dron oraz policyjny śmigłowiec.
Policja dotarła i zabezpieczyła m.in. monitoring z autobusu, którym 10-latka wracała do domu, jak również nagranie z lokalu gastronomicznego, gdzie razem z koleżanką, jadła posiłek. Z kolei monitoring miejski zarejestrował moment, kiedy skręca w uliczkę, przy której mieszka.
Policja poszukiwała też samochodu, który był widziany w pobliżu miejsca zaginięcia dziecka. Funkcjonariuszom udało się dotrzeć do właścicielki srebrnego opla vectra, jednak kobieta stwierdziła, iż auto komuś pożyczyła. Policja usiłowała więc namierzyć, gdzie jest samochód.
Uruchomienie Child Alert
Sprawa zaginięcia Mai była pierwszą, w której uruchomiono działający w Polsce od listopada 2013 r., system natychmiastowego powiadamiania o zaginięciu dziecka - Child Alert. Iwona Kuc z zespołu prasowego Komendy Głównej Policji informowała, że dziewczynka mogła zostać uprowadzona, dlatego system Child Alert został uruchomiony. Jak dodała, informacja została też przekazana partnerom AMBER Alert Europe, czyli do krajów europejskich mających system natychmiastowego powiadamiania o zaginięciu dziecka.
System Child Alert uruchamiany jest w szczególnych i skomplikowanych przypadkach zaginięcia dzieci. Zakłada jak najszybsze rozpowszechnianie informacji o zaginionym dziecku. Jak podkreślają policjanci, dotąd w Polsce nie było jeszcze sytuacji, w której istniałyby wszystkie przesłanki do uruchomienia procedury.
Pierwszy taki system na świecie powstał w USA po tym, gdy w 1996 r. porwana i brutalnie zamordowana została dziewięcioletnia Amber Hagerman. Mieszkańcy Arlington w Teksasie, skąd pochodziła dziewczynka, doprowadzili do utworzenia AMBER, czyli America's Missing Broadcast Emergency Response, systemu szybkiej informacji o zaginionych dzieciach, wykorzystującego rożne dostępne media, takie jak np.: telewizja, internet, radio, tablice reklamowe, elektroniczne znaki drogowe, telefonia komórkowa.
Stało się to inspiracją do zainicjowania podobnych systemów, które obecnie funkcjonują pod różnymi nazwami w każdym stanie w USA, w kilkunastu krajach Unii Europejskiej oraz na terenie Kanady i Meksyku. W listopadzie 2013 r. uzyskanie gotowości operacyjnej systemu pod nazwą Child Alert ogłosiła także Polska.
Procedura związana z Child Alert wygląda tak, że rodzice, którym zaginęło dziecko, jak najszybciej informują o tym policję, a ta podejmuje decyzję, czy uruchomić system. Dzieje się tak np. w sytuacji, gdy zaginione dziecko jest chore i musi przyjmować leki lub gdy istnieją inne przesłanki świadczące o zagrożeniu jego życia lub zdrowia.
Następnie komunikaty o poszukiwaniach oraz zdjęcia zaginionych dzieci mają być rozpowszechniane - na mocy wcześniej podpisanych porozumień - przez partnerów medialnych. Pojawiają się nie tylko w mediach, ale także w internecie i na nośnikach reklamy zewnętrznej - tablicach i ekranach w autobusach, na przystankach, dworcach, lotniskach, a także na elektronicznych znakach drogowych.
Informacje o zaginięciu Mai pojawiły na stronach KGP, MSW, na różnych portalach internetowych i stronach wielu mediów - telewizji informacyjnych, stacji radiowych, gazet. Rozpowszechniają one specjalny plakat ze zdjęciem dziewczynki, jej rysopisem, specjalnym numerem Child Alert i apelem: "Zadzwoń. Nie działaj sam". Numer Child Alert, jest linią bezpłatną.
Child Alert funkcjonuje obecnie w 11 krajach europejskich (m.in. w Niemczech, Francji, Holandii, Wielkiej Brytanii i Czechach) oraz na terenie Kanady, Meksyku i Stanów Zjednoczonych. Zdaniem specjalistów statystyki pokazują, że w przypadkach zaginięć, w których program jest wykorzystywany, większość spraw udaje się pozytywnie rozwiązać.