W nalotach zginęło 62 talibów i 45 cywilów - władze
Piątkowe ataki lotnicze kierowanej przez USA koalicji na domy z ukrywającymi się talibami w prowincji Helmand na południu Afganistanu spowodowały śmierć 62 talibów i 45 cywilów - poinformowali dwaj przedstawiciele afgańskich władz.
01.07.2007 | aktual.: 01.07.2007 14:02
Jak powiedzieli burmistrz miasta Gereszk, Dur Ali Szah i szef policji prowincji Helmand, Mohammad Hussein Andewal, specjalna ekipa śledcza została skierowana do dystryktu Gereszk, gdzie w piątek wieczorem doszło do walk wojsk koalicji z talibami.
Sformowane przez NATO Międzynarodowe Siły Wsparcia Bezpieczeństwa (ISAF) przyznały, że w trakcie walk zginęli cywile, ale liczba zabitych nie jest tak duża, jak podają ją władze afgańskie.
Według Husseina, talibowie próbowali najpierw zaatakować amerykańsko-afgański konwój wojskowy, a następnie uciekli do wioski Hejdarabad, gdzie zbombardowało ich koalicyjne lotnictwo.
W sobotę wieczorem Szah poinformował, że zabito od 50 do 60 cywilów oraz 35 bojowników. Liczby te skorygował w niedzielę, powołując się na wyniki badań w terenie.
Jak oświadczył rzecznik ISAF, major John Thomas, brak informacji, "potwierdzających tak duże liczby". Dodał, iż wojska NATO nie prowadziłyby ognia do konkretnych celów, gdyby wiedziały, że w ich pobliżu znajdują się cywile.
To nieprzyjacielscy bojownicy świadomie strzelają, gdy cywile stoją tuż obok nich - zaznaczył Thomas.
Śmierć cywilów wzburzyła Afgańczyków, w tym prezydenta Hamida Karzaja, który oskarżył obce wojska o bezwzględność i traktowanie życia mieszkańców kraju jako "taniego". Jednocześnie prezydent zarzucił talibom posługiwanie się żywymi tarczami.
Według kierowanej przez USA koalicji, naloty były odpowiedzią na zaatakowanie wspólnego afgańsko-koalicyjnego patrolu. Jak się wydaje, siły afgańskie i koalicyjne strzelały do wyraźnie zidentyfikowanych stanowisk ogniowych. Zwłoki kilku ludzi, będących najwyraźniej cywilami, znaleziono wśród ciał rebelianckich bojowników, zabitych na stanowiskach strzeleckich w okopach - powiedział rzecznik sił koalicyjnych, major Chris Belcher.
W rozmowie telefonicznej z agencją Associated Press mieszkaniec Hejdarabadu, Mohammad Chan powiedział, że w nalotach zginęło siedmioro członków jego rodziny, w tym brat i pięcioro dzieci brata. W sobotę w wiosce pochowano "mnóstwo zwłok zabitych" - dodał Chan.
Dystrykt Gerszk leży we wschodniej części Helmandu, granicząc z sąsiednią prowincją Kandahar.