W Moskwie nie polubimy się z Kim Dzong Ilem
Polityka Polski w stosunku do Korei Północnej i różnych reżimów nie zmieni się przez fakt wyjazdu prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego do Moskwy na uroczystości 60. rocznicy zakończenia II wojny światowej - uważa
doradca prezydenta RP ds. międzynarodowych Stanisław Ciosek.
Ciosek dodał, że domaganie się od prezydenta, żeby zaniechał wyjazdu na uroczystości ze względu na obecność na nich autorytarnych przywódców jest "doprowadzaniem spraw do absurdu".
14.04.2005 | aktual.: 14.04.2005 12:33
Robimy z tego niepotrzebnie zdarzenie, jakby Kwaśniewski, jadąc do Moskwy, stojąc w gronie kilkuset zaproszonych gości, zaprzyjaźnił się z dyktatorem Korei Północnej czy jakimś politycznie niestosownym partnerem - powiedział Ciosek w radiowej Trójce.
Dodał, że prezydent swoją bliższą czy dalszą obecnością nie zmieni poglądów na taki czy inny reżim, na takie, czy inne zdarzenie polityczne.
Środowa "Rzeczpospolita" poinformowała, że 9 maja podczas uroczystości w stolicy Rosji obok polskiego prezydenta mogą stanąć przywódca Korei Północnej Kim Dzong Il, prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka i przywódca Turkmenistanu Saparmurad Nijazow, który rządzi krajem żelazną ręką i wprowadził w nim kult własnej osoby. Opozycyjni politycy uznali, że w tej sytuacji prezydent, który już wcześniej zapowiedział, że do Moskwy pojedzie, powinien zrezygnować z wizyty, by nie wspierać reżimów izolowanych przez Zachód.
Zdaniem Cioska, wyjazd ten będzie oznaczał tylko jedną sprawę: wspólnie zgromadzono najprzeróżniejsze orientacje polityczne, w tym przedstawicieli tych orientacji często z różnymi życiorysami i grzechami dla uczczenia jednej sprawy - zwycięstwa nad hitlerowskim faszyzmem. I po to my jedziemy do Moskwy, aby bronić naszego dorobku, naszego udziału w wojnie. Dodał, że z tego powodu Polska musi być w Moskwie.
Pytany, po co prezydent poprosił ministra spraw zagranicznych o konsultacje z partnerami z UE i NATO w sprawie wyjazdu do Moskwy, o czym poinformował prezydent na środowej konferencji, Ciosek odparł, że usłyszał od prezydenta, że to jest duży przywilej nasz w tej chwili, to jest wielka wygoda i komfort, że jesteśmy we wspólnocie. Trzeba się zapytać uczestników naszej rodziny, jak oni jadą, co oni myślą o tym.