W miejscu stadionu w Poznaniu jednak nie powstaną wieżowce
Poznański sąd uchylił decyzję Samorządowego Kolegium Odwoławczego, która otwierała możliwość zbudowania w miejscu stadionu im. Szyca nawet 15-metrowych wieżowców.
Stadion im. Szyca to dziś ruina stojąca w ścisłym centrum Poznania. Obiekt pod koniec lat 90. sprzedał prywatnemu deweloperowi klub sportowy Warta. Nowy właściciel zamierzał rozebrać stadion i postawić w jego miejscu osiedle mieszkaniowe. Nie zgodziła się na to jednak rada miasta, która w uchwalonym studium zagospodarowania przestrzennego zapisała ten teren jako przeznaczony pod sport i rekreację. Takie same zresztą oczekiwania dla tego miejsca mają mieszkańcy Poznania, co wyrazili w przeprowadzonych konsultacjach społecznych.
W efekcie od kilkunastu lat stadion popada w coraz większą ruinę, z którą nie wiadomo co zrobić. Miasto nie może tu zbudować nowego obiektu sportowego czy parku, bo nie jest właścicielem terenu. Z kolei właściciel terenu jest zainteresowany zbudowaniem tutaj osiedla, ale nie może tego zrobić z uwagi na obowiązujące studium.
Dość nieoczekiwanie w październiku 2014 r. Samorządowe Kolegium Odwoławcze uchyliło decyzję Prezydenta Miasta Poznania o odmowie ustalenia warunków zabudowy na stadionie Szyca. W decyzji wymieniono nawet warunki zabudowy mówiące o tym, że na spornym terenie może powstać 17 budynków mających nawet 15 kondygnacji nadziemnych, w których znajdzie się aż 1500 mieszkań.
- Dla mnie ta decyzja to skandal – mówił wtedy Ryszard Grobelny, ówczesny prezydent Poznania. - Jak organ, który nie odpowiada przed mieszkańcami, może podjąć taką decyzję i to wbrew głosowi poznaniaków, którzy już opowiedzieli się za tym, by ten teren przeznaczyć pod zieleń i rekreację? – dodawał.
Stroną w sporze nie było jednak miasto, ale stowarzyszenie My-Poznaniacy i poznański oddział Stowarzyszenia Architektów Polskich, które zaskarżyły decyzję SKO do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, który w czwartek wydał wyrok w tej sprawie uchylający decyzję SKO. W uzasadnieniu sąd wskazał szereg błędów formalnych w decyzji SKO, w tym m.in. powoływanie się na niewłaściwe dokumenty, a także obecność w składzie orzekającym osoby, która nie miała do tego prawa.
- Nie jestem prawnikiem, ale uzasadnienie wyroku było miażdżące dla SKO, które popełniło mnóstwo błędów. Ten wyrok pokazuje też, że w takich sprawach nie można iść drogą na skróty tak jak to zrobiło SKO – komentuje wyrok w rozmowie z Wirtualną Polską Lech Mergler, do niedawna członek stowarzyszenia My-Poznaniacy, który był na rozprawie.
Wyrok nie jest prawomocny. SKO może jeszcze wystąpić do Naczelnego Sądu Administracyjnego z wnioskiem o kasację wyroku, ale Lech Mergler jest optymistą.
- Nawet jeśli NSA ogłosi wyrok w tej sprawie, to nastąpi to najwcześniej za kilka miesięcy, a do tego czasu Miejska Pracownia Urbanistyczna i rada miasta powinny zdążyć z uchwaleniem miejscowego planu zagospodarowania tego terenu, co ostatecznie powinno zablokować możliwość zabudowy – mówi Mergler.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .