W Libanie trwają walki mimo decyzji premiera Izraela
Bojówki Hezbollahu
walczyły z wojskami izraelskimi, które posuwały się w
głąb południowego Libanu, mimo że premier Izraela zawiesił
rozszerzenie ofensywy, by "dać szansę dyplomacji".
10.08.2006 | aktual.: 10.08.2006 21:00
Izraelskie siły lądowe, wspierane przez czołgi i pojazdy opancerzone, zajęły rano miasto Mardżajun, na południu Libanu. Miasto to jest zamieszkane, głównie przez chrześcijan i leży 9 km od granicy z Izraelem.
Hezbollah wystrzelił w czwartek na Izrael 70 rakiet. W następstwie ataku na arabską wieś Deir al-Assad na północy Izraela zginęła kobietę i dziecko.
Wojskowe radio izraelskie informowało o ciężkich walkach w wioskach na południu Libanu położonych naprzeciwko izraelskiej Galilei. Także Hezbollah podał wiadomość o "gwałtownych starciach" z siłami izraelskimi nacierającymi na przygraniczne osiedla.
Dziennik "Maariw" podał, że w po północy ze środy na czwartek szef izraelskiego rządu zawiesił rozszerzenie ofensywy, by dać szanse dyplomacji, a konkretnie ułatwić rozmowy na temat międzynarodowych sił pokojowych w Libanie.
W czwartek Francja i USA próbowały kolejny raz przełamać impas w kwestii libańskiej rezolucji, która miała być poddana pod głosowanie w Radzie Bezpieczeństwa ONZ już w zeszłym tygodniu.
Prezydent Francji Jacques Chirac oświadczył w środę, że rezolucja powinna uwzględnić libańskie i arabskie żądania zmian w tekście.
Francja popiera libański apel o to, by izraelscy żołnierze rozpoczęli wycofywanie się z Libanu natychmiast po zakończeniu tzw. wrogich działań i rozmieszczeniu na południu tego kraju 15 tysięcy libańskich wojsk. USA popierają stanowisko Izraela, który uważa, że powinien zostać w Libanie do chwili rozlokowania na południu nowych międzynarodowych sił.
Realiści - jak piszą agencje - są zdania, że mimo starań, głosowania nad rezolucją nie uda się przeprowadzić w piątek.
O szybkie przyjęcie rezolucji mającej na celu zakończenie izraelsko-libańskiego konfliktu zaapelował w czwartek zastępca sekretarza generalnego ONZ ds. humanitarnych Jan Egeland.
Egeland skrytykował Izrael i libański Hezbollah za utrudnianie organizacjom pomocowym dostępu do cywilów w południowym Libanie, gdzie - jak podkreślił na konferencji prasowej w Genewie - potrzebuje pomocy 120 tys. osób.