W kontaktach z SB dziennikarze byli gorsi od naukowców
W kontaktach ze Służbą Bezpieczeństwa
dziennikarze byli bardziej służalczy od naukowców - mówi w
rozmowie z "Naszym Dziennikiem" prezes IPN Janusz Kurtyka.
20.11.2008 | aktual.: 20.11.2008 05:05
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Według niego, postawy obu grup zawodowych różniły się tym, że dziennikarze - w rozumieniu komunistów - byli przeznaczeni wprost do wykonywania dyrektyw partii komunistycznej. - Ich pole manewru było dosyć ograniczone i sądzę, że w tym środowisku postawy służby systemowi bądź jego akceptacji były o wiele bardziej rozpowszechniane niż wśród naukowców - wyjaśnia Kurtyka.
Dodał, że korzyścią za tego typu działania mógł być dostęp do paszportu czy lepszych sklepów. - Osoba, która pisała służalcze artykuły, tworzyła możliwości kariery dla członków swojej rodziny. Takie korzyści w systemie komunistycznym były elementami codziennego życia - mówi prezes IPN.
Odnosząc się do historyków czy twórców kultury Kurtyka wyjaśnił, że akceptowanie ich przez partię komunistyczną oznaczało szansę na robienie kariery. - Zasadą było uwzględnianie przez każdego twórcę rzeczy związanych z PZPR. Oczywiście w każdym środowisku trafiały się osoby, które szły pod prąd tym powszechnym tendencjom. Ale ci ludzie byli szczególnie widoczni właśnie dlatego, że byli nieliczni - mówi Kurtyka.