"W KGP nie działa gang"
MSWiA i policja zaprzeczają doniesieniom
"Gazety Wyborczej" o współpracy oficerów Komendy Głównej Policji z
gangsterami napadającymi na tiry. Zapowiadają, że będą żądać
sprostowania, a w razie konieczności wystąpią na drogę prawną.
Szef resortu Ryszard Kalisz złożył jednak dymisję
na ręce premiera.
23.05.2005 | aktual.: 23.05.2005 18:41
Jak poinformował w oświadczeniu rzecznik prasowy rządu Dariusz Jadowski, premier zwrócił się do kierownictwa MSWiA o wyciągnięcie wniosków z ostatnich wydarzeń (chodzi także o zniknięcie kokainy i heroiny z łódzkiego magazynu policji) i zapowiedział, że w ciągu dwóch dni podejmie stosowne decyzje personalne pod adresem członków kierownictwa MSWiA.
Późnym popułudniem "Gazeta Wyborcza" przesłała oświadczenie. Zastępcy redaktora naczelnego, Piotr Pacewicz i Piotr Stasiński, podkreślili w nim, że autorzy artykułu zbierając materiały dochowali wszelkich reguł pracy dziennikarskiej.
"Korzystali z dwóch niezależnych źródeł, których wiedza o sprawie nie budziła wątpliwości. Te same źródła nasi autorzy wykorzystywali już w innych publikacjach" - napisali w oświadczeniu. Przypomnieli też, że autorzy publikacji napisali wcześniej m.in. cykl publikacji o łódzkim pogotowiu ratunkowym, a ich informacje potwierdziło śledztwo prokuratorskie. "Redakcja 'GW' dołoży wszelkich starań, by sprawę nadużyć w KGP wyjaśnić do końca" - dodali.
Poniedziałkowa "Gazeta Wyborcza" napisała, że dwa miesiące temu Centralne Biuro Śledcze dostało od tajnego współpracownika sygnał, iż pewien gang szuka na czarnym rynku kupca na kradzione klimatyzatory. Funkcjonariusze nawiązali kontakt z gangsterami, umówili się z nimi, zaproponowali im też broń i fałszywe dokumenty. Jak się okazało - informuje gazeta - wśród członków grupy, którzy przyjechali na spotkanie, był pracownik KGP. Według dziennikarzy "GW" bandytom postawiono m.in. zarzut udziału w zorganizowanej grupie przestępczej.
Nie ma sprawy klimatyzatorów, nie było żadnej operacji specjalnej, nie było żadnych zakupów kontrolowanych, nie było zatrzymań ani zarzutów - mówili dziennikarzom wiceszef resortu Andrzej Brachmański i wiceszef KGP (nadzorujący policję) Eugeniusz Szczerbak.
Według Brachmańskiego sprawa opisana przez "GW" jest w 99% "wyssana z palca", a jedynym faktem (potwierdził to także później Szczerbak) jest to, że Biuro Spraw Wewnętrznych zajmuje się sprawą jednego z pracowników cywilnych KGP. Zarówno wiceminister, jak i wiceszef policji zaznaczyli jednak, że nie ma to związku z doniesieniami gazety.
To science fiction; opisywana sprawa nie istnieje - mówił Szczerbak o publikacji "GW". Dodał, że nikt z "GW" w związku z tym artykułem nie zwracał ani do niego, ani do rzecznika prasowego szefa policji.
Wiceminister zaznaczył natomiast, że nie potrafi powiedzieć, czy autorzy artykułu byli inspirowani, "wpuszczeni w kanał", czy to wymyślili.