Świat"W Iraku trwa wojna domowa"

"W Iraku trwa wojna domowa"

Były premier Iraku Ijad Alawi
oświadczył w niedzielę w wywiadzie dla BBC, że w jego kraju trwa
wojna domowa. Dodał, że można ją jeszcze okiełznać, ale ostrzegł,
iż w razie rozpadu Iraku konflikt między szyitami i arabskimi
sunnitami rozszerzy się na inne kraje.

19.03.2006 | aktual.: 19.03.2006 13:55

Waszyngton i Londyn mówią, że w Iraku nie ma wojny domowej, jednak Alawi, który stał na czele irackiego rządu tymczasowego od czerwca 2004 do kwietnia 2005 roku, uważa, że tylko tak można scharakteryzować to, co się tam obecnie dzieje.

Każdego dnia w kraju ginie przeciętnie 50-60 ludzi, jeśli nie więcej. Jeśli to nie jest wojna domowa, jeden Bóg wie, co to jest wojna domowa - powiedział Alawi.

Analitycy sądzą, że ta dramatyczna ocena sytuacji jest częścią politycznych manewrów Alawiego. Stoi on na czele świeckiej Listy Irackiej, złożonej z polityków szyickich i sunnickich, i stara się wywalczyć dla niej mocne miejsce w nowym rządzie.

Ma to być rząd jedności narodowej, obejmujący wszystkie główne ugrupowania irackie. Lista Iracka Alawiego jest najsłabsza z nich - zdobyła 25 z 275 mandatów do parlamentu. Dominuje w nim blok szyickich partii religijnych (130 mandatów), a na drugim i trzecim miejscu są ugrupowania kurdyjskie (58 mandatów) i sunnickie (55 mandatów).

Brytyjski minister obrony John Reid oświadczył w sobotę podczas wizyty w Iraku, że mimo "nasilenia się sekciarskiej przemocy" nie sądzi, aby to była już wojna domowa. Reid dodał, że "najpilniejszą sprawą jest w tej chwili szybkie utworzenie rządu jedności narodowej".

Alawi ostrzegł, że skutki konfliktu irackiego, gdyby "osiągnął stan, od którego nie ma odwrotu", odczułyby także kraje europejskie i Stany Zjednoczone.

Nie skończyłoby się - powiedział były premier - na "rozpadzie Iraku". "Konflikt [między szyitami i sunnitami] ogarnąłby cały region, a przemoc, do jakiej mogłoby dojść w rezultacie problemów [na tle wyznaniowo-politycznym], nie oszczędziłaby nawet Europy i Stanów Zjednoczonych".

Nowy parlament iracki, wybrany 15 grudnia, zebrał się na posiedzeniu inauguracyjnym dopiero w miniony czwartek. Politycy szyiccy, sunniccy i kurdyjscy od kilku tygodni próbują przełamać impas spowodowany sporami o obsadę urzędu premiera i najważniejszych resortów. Mniejsze ugrupowania irackie chcą zapobiec dominacji szyitów w ministerstwach spraw wewnętrznych i obrony.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)