W Hiszpanii wygrywa prawica, ale traci większość bezwzględną
• Rządzący konserwatyści wygrali wybory parlamentarne w Hiszpanii
• Zdobyli 28,7 proc. głosów, ale stracili większość bezwzględną
• Na 2. miejscu uplasowali się socjaliści
• Na 3. miejscu uplasowała się lewicowa Podemos
• Informację podano po przeliczeniu ponad 93 proc. głosów
20.12.2015 | aktual.: 20.12.2015 23:39
- Mamy najbardziej podzielony parlament w historii (hiszpańskiej) demokracji. Utworzenie rządu będzie bardzo trudne, bo konserwatyści nie mają większości absolutnej. Będziemy musieli uprawiać politykę w zupełnie inny sposób niż wcześniej - komentuje badacz z Instytutu Dóbr Publicznych i Polityki CSIC Jose Fernandez Albertos. Wynik rządzącej od 2011 r. Partii Ludowej (PP) premiera Mariano Rajoya przełoży się na ok. 122 mandaty. Partia nie będzie miała większości absolutnej, czyli 176 miejsc w 350-osobowym Kongresie Deputowanych.
Socjaliści z Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej (PSOE) zdobyli 22,1 proc. głosów (91 mandatów), a lewicowa, czasami nazywana populistyczną, partia Podemos - 20,6 proc. głosów (69 mandatów). Na czwartym miejscu uplasowali się liberałowie z Ciudadanos z 13,8 proc. (40 mandatów), uzyskując gorszy wynik niż te prognozowane w ostatnich oficjalnych sondażach przedwyborczych.
Frekwencja wyniosła 73,2 proc. W poprzednich wyborach z 2011 roku do urn poszło 68,9 proc. uprawnionych do głosowania Hiszpanów.
Fernandez Albertos zauważył, że rezultat PP jest "lepszy niż można się było spodziewać po sondażach, ale bardzo zły w porównaniu z wynikami z przeszłości".
"Rajoy nie ma w Kongresie Deputowanych sojuszników, którzy ułatwią mu utworzenie rządu. Jedynym koalicjantem konserwatystów mogłaby być Ciudadanos, ale te dwie partie razem nie zdobędą większości" - podkreśla.
Po podaniu wyników sondaży exit polls, w których Podemos (hiszp. możemy) sytuowało się na drugim miejscu pod względem liczby głosów w kraju (czego nie potwierdziły ostateczne wyniki), w siedzibie w Teatro Goya w Madrycie, gdzie zebrali się zwolennicy partii, wybuchła euforia. "Tak, można!" - wykrzykiwali zwolennicy Iglesiasa, nawiązując do nazwy partii.
Przedstawiciel występującego przeciwko oszczędnościom ugrupowania Inigo Errejon ocenił, że wyniki świadczą o końcu systemu dwupartyjnego, który obowiązywał po zakończeniu dyktatury Francisco Franco. "Rozpoczynamy nową erę" - ocenił, zwracając się do zwolenników.
Jednak takie oceny mogą być przedwczesne, gdyż obie partie łącznie zdobyły w niedzielę nieco ponad 50 proc. głosów. Od 1982 roku rząd tworzyły na przemian PP lub PSOE, które w sumie zdobywały w wyborach 75-85 proc. głosów.
Nie jest jasne, jaki kształt będzie miał przyszły hiszpański rząd. Ludowcy mogą utworzyć rząd mniejszościowy lub szukać oparcia w Ciudadanos, ale nawet przy wsparciu tej nowej partii nie uzyskają większości 176 mandatów wystarczającej do powołania rządu.
Możliwy jest też taki scenariusz, w którym socjaliści i Podemos oraz Ciudadanos utworzą "koalicję przegranych". Więc zanim powstanie nowy rząd, kraj czeka zapewne wiele dni lub tygodni negocjacji.
Uprawnionych do głosowania było 36,5 mln obywateli; wybierali oni 350 członków Kongresu Deputowanych i 208 członków Senatu (pozostałych 58 delegują parlamenty regionalne).
Zdaniem ekspertów wyborcy odwrócili się od tradycyjnych partii, chcąc ukarać je za niewystarczające działania podczas głębokiego kryzysu, który dotknął kraj w ostatnich latach.
Do 2013 roku Hiszpania była pogrążona w recesji, bezrobocie sięgało 27 proc., a co drugi młody Hiszpan nie miał pracy. Dziesiątki tysięcy ludzi traciły mieszkania i domy, nie będąc w stanie spłacać kredytów w bankach.
Sytuacja gospodarcza zaczęła się poprawiać dwa lata temu dzięki unijnej pomocy wartej 41 mld euro. Obecnie wzrost PKB wynosi ponad 3 proc., ale bezrobocie wciąż jest wysokie. W październiku jego stopa wynosiła 21,6 proc. i był to jeden z najwyższych wskaźników w UE. Według prognoz Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW) w 2020 roku stopa bezrobocia w Hiszpanii ukształtuje się na poziomie 16 proc.
Dwie trzecie Hiszpanów uważa, że sytuacja polityczna i gospodarcza w kraju jest zła lub bardzo zła i nie poprawi się w przyszłym roku. Drobnych, pozytywnych zmian nie odczuwają ci, których kryzys dotknął najbardziej. Dlatego wielu obywateli w tych wyborach dało kredyt zaufania nowym ugrupowaniom - utworzonej na początku 2014 r. partii Podemos i ugrupowaniu Ciudadanos, które od 2006 r. działało w Katalonii, ale dopiero pod koniec 2014 r. postanowiło wejść na ogólnokrajową scenę polityczną.