W Gdańsku odsłonięto pomnik Anny Walentynowicz
Pomnik legendarnej działaczki „Solidarności” Anny Walentynowicz odsłonięto w Gdańsku. Należała do najodważniejszych działaczy opozycji demokratycznej, których najzacieklej zwalczał komunistyczny aparat bezpieczeństwa - napisał w liście z tej okazji prezydent Andrzej Duda.
16.08.2015 | aktual.: 16.08.2015 01:42
Odlany z brązu pomnik przedstawiający stojącą w zamyśleniu Annę Walentynowicz stanął przy skwerze jej imienia w Gdańsku-Wrzeszczu, obok kamienicy, gdzie mieszkała przez wiele lat. Monument odsłonili syn Anny Walentynowicz Janusz oraz jej wnukowie Piotr i Katarzyna.
Podczas uroczystości list od prezydenta Andrzeja Dudy przeczytał szef jego doradców Maciej Łopiński.
"Pani Anna Walentynowicz odegrała niezwykle ważną rolę w dziejach najnowszych Polski (...) Należała do najodważniejszych działaczy opozycji demokratycznej, których najzacieklej zwalczał komunistyczny aparat bezpieczeństwa. Dzięki badaniom historyków dzisiaj wiemy już, że jej inwigilacją zajmowało się przeszło 100 funkcjonariuszy i tajnych współpracowników SB. Znosiła to wszystko z godną podziwu niezłomnością i determinacją, zdecydowana walczyć do samego końca z totalitarną władzą o wolność i prawa przynależne każdemu człowiekowi" - napisał prezydent.
Jak podkreślił, Walentynowicz była jednocześnie osobą "szczególnie wrażliwą na ludzką krzywdę". „Chociaż całą swoją publiczną i prywatną działalność poświęciła ojczyźnie i rodakom, to jednak w wolnej Polsce przez długie lata jej zasługi nie były należycie doceniane. Wydobył je z zapomnienia i najpełniej uhonorował dopiero pan prezydent, profesor Lech Kaczyński nadając pani Annie Walentynowicz najwyższe polskie odznaczenie państwowe – Order Orła Białego" - napisał Duda.
- Życie Anny Walentynowicz jest wielką metaforą polskich losów – mówił z kolei podczas uroczystości prezydent Gdańska Paweł Adamowicz. - Anna Walentynowicz – suwnicowa, która zmieniła historię świata (…) Dla nas, dla gdańszczan na zawsze pozostanie symbolem naszego miasta, naszych czasów, dowodem na skomplikowanie naszych polskich losów – podkreślił prezydent Gdańska.
Adamowicz zwrócił się też z apelem do mieszkańców okolicznych budynków. - Abyście przyjęli panią Anię jak swoją sąsiadkę – ona była waszą sąsiadką – na nowo tutaj wraca w postaci pomnika. A więc opiekujcie się tym pomnikiem, otoczeniem, niech nie czuje się tutaj samotna - powiedział.
Natomiast przewodniczący Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność" Pior Duda podkreślał: - Nie byłoby "Solidarności" i nie byłoby wolności bez Anny Walentynowicz.
Pomnik poświęcił metropolita gdański arcybiskup Sławoj Leszek Głódź. - Nie wiemy, do jakiego katalogu Pan Bóg wpisał świętej pamięci Annę Walentynowicz – z pewnością męczenników Rzeczpospolitej i bohaterów narodowych. Długo czekałaś, a z drugiej strony jak na pomnik niedługo, bo czekamy długo - pięć lat na pomnik upamiętniający ofiary Smoleńska – i go nie ma. Więc co nam pozostaje – na raty rozkładać, ale pomników nie powinno się rozkładać na raty - mówił hierarcha.
- Jestem niesamowicie wzruszony i poruszony dzisiejszym dniem. Bardzo dziękuję za tak liczne przybycie (wokół pomnika zgromadziło się kilkaset osób - przyp. red.), nie spodziewałem się tego. Chciałbym, żeby ten pomnik był symbolem czegoś, co potocznie nazywamy normalnością. Żeby przypominał, że można żyć i pracować dla nas wszystkich – nie tylko w celu osiągnięcia własnych korzyści, że obok nas są ludzie mniej przystosowani i słabsi, którym należy pomóc – tym właśnie zajmowała się moja mam - mówił Janusz Walentynowicz.
List do zebranych wystosował także prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. Odczytał go wiceprezes PiS Antoni Macierewicz.
„Pani Anna nazwana kiedyś trafnie i romantycznie Anną Solidarność – co na stałe już weszło do języka naszych narodowych pojęć – była kimś komu wolność odzyskaną w 1989 r. zawdzięczamy w stopniu najwyższym (…) Teraz to nas ciąży zaszczytny obowiązek kontynuacji jej dzieła, od pani Anny otrzymaliśmy lekcję zaangażowanego patriotyzmu i pracy dla Polski” - napisał Jarosław Kaczyński.
Głos podczas uroczystości zabrał przyjaciel Walentynowicz z czasów opozycji Andrzej Gwiazda.
- Od 1989 r. Anna Walentynowicz była otoczona murem ślepoty kamer i niemocy dziennikarzy – ktoś im to nakazał. "Coś" powodowało, że ślepły kamery, a dziennikarzom łamały się pióra (…) Czy mamy dziś z czym walczyć? To "coś", co powodowało zmowę milczenia dalej kryje się po kątach, dalej gdzieś stoi za naszymi plecami. Minęło pięć lat od bohaterskiej śmierci Anny Walentynowicz. O bohaterstwie tej śmierci mówię z całą pewnością, dlatego, że bohaterem jest każdy, kto walczy o ojczyznę i ginie na posterunku. Anna Walentynowicz poległa na posterunku (...) Anna Walentynowicz i prezydent Kaczyński zostali zamordowani z przyczyn politycznych - powiedział Gwiazda.
Inicjatorem powstania pomnika Walentynowicz było działające w Gdańsku Stowarzyszenie "Godność", skupiające więźniów politycznych i osoby represjonowane z lat 1980-1989. Uchwałę o powstaniu pomnika przyjęła 25 czerwca Rada Miasta Gdańska. Pieniądze na budowę pomnika pochodziły ze zbiórki społecznej. Zebrano ok. 90 tys. zł, głównie od członków "Solidarności". Autorem monumentu jest rzeźbiarz Stanisław Milewski.
Anna Walentynowicz (1929-2010) zaangażowała się w działalność Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża w 1978 r. 7 sierpnia 1980 r. została dyscyplinarnie zwolniona ze Stoczni Gdańskiej, na pięć miesięcy przed przejściem na emeryturę. Decyzja dyrekcji wywołała 14 sierpnia strajk, w czasie którego powstał Niezależny Samorządny Związek Zawodowy "Solidarność". Pierwszym postulatem protestujących robotników było przywrócenie Walentynowicz do pracy.
Walentynowicz została członkiem Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego oraz Prezydium Międzyzakładowego Komitetu Założycielskiego NSZZ. Internowana w stanie wojennym; potem kilka razy aresztowana. Zginęła 10 kwietnia 2010 r. w katastrofie prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem, w drodze na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.