"W domu Blidów, na miejscu tragedii, był wiceszef ABW"
Zeznający przed komisją śledczą badającą okoliczności śmierci Barbary Blidy funkcjonariusz ABW przyznał, że katowicki prokurator Emil Melka wspomniał mu, iż sprawa tzw. afery węglowej jest w zainteresowaniu przełożonych z Warszawy.
Świadek potwierdził także, że wobec byłej posłanki SLD były prowadzone działania operacyjne. Szczegóły - do których np. mogą należeć podsłuchy, obserwacje itp. - zgodnie z prawem są tajne. Dlatego o celach i uzasadnieniu prowadzenia takich działań posłowie będą starali się uzyskać informacje podczas przesłuchań niejawnych.
Sejmowi śledczy kontynuowali przesłuchania wezwanych przed komisję funkcjonariuszy ABW zajmujących się śledztwem dotyczącym tzw. afery węglowej. Łącznie komisja przesłuchała już 12 funkcjonariuszy Agencji.
Melka był pierwszym prokuratorem, który prowadził śledztwo w sprawie afery po przekazaniu go do prokuratury okręgowej - od marca do listopada 2006 roku. Zeznający funkcjonariusz wykonywał natomiast działania techniczne w śledztwie, m.in. ustalał adresy świadków. - Czy z pana rozmów z prokuratorami wynikało, że sprawa cieszy się zainteresowaniem przełożonych? - pytał Marek Wójcik (PO). Świadek zeznał, że Melka powiedział mu, że "ktoś pochwalił się w Warszawie", iż sprawa jest prowadzona. - Dla mnie oznaczało to, że będę miał więcej pracy - mówił funkcjonariusz. Dodał, że prokurator nie powiedział mu, kto się pochwalił ani dlaczego sprawa jest w orbicie zainteresowań. Przesłuchany oficer ABW w dniu śmierci Blidy - 25 kwietnia 2007 roku - brał udział w zatrzymaniu innej osoby podejrzanej w tej sprawie.
Zeznający wcześniej inny z funkcjonariuszy był natomiast w dniu zatrzymań przydzielony do grupy rezerwowej, która miała stanowić ewentualną pomoc dla funkcjonariuszy dokonujących zatrzymań. Świadek ten przyznał, że na miejsce tragedii, po samobójstwie Blidy, zawiózł ówczesnego wiceszefa ABW Grzegorza Ocieczka oraz dyrektora departamentu przeciwdziałania korupcji i przestępczości zorganizowanej. Dodał, że nie wie dlaczego wiceszef Agencji i dyrektor byli wówczas na Śląsku ani od kiedy przebywali w Katowicach. Świadek zeznał, że również był w domu Blidów, gdyż otrzymał polecenie zabezpieczenia, by nikt niepowołany nie wchodził do mieszkania. Później zeznający funkcjonariusz zawiózł do prokuratury członków grupy realizacyjnej. - W sprawie nie byłem przesłuchiwany przez prokuraturę - przyznał jednak świadek; zaznaczył też, że nie pobrano od niego odcisków palców.
Z kolei ostatni spośród wezwanych funkcjonariuszy zeznał, iż jest oficerem operacyjnym ABW. Z tego powodu przy większości pytań sejmowych śledczych zasłonił się tajemnicą, odpowie na nie na posiedzeniu niejawnym. Dodał jedynie, że wszystkie działania były zaakceptowane przez przełożonych. W ocenie niektórych członków komisji wyjaśnienia wymaga jednak kwestia, dlaczego stosowano działania operacyjne w sprawie, w której domniemane przestępstwa w handlu węglem popełniono około dziesięć lat wcześniej.
Podczas posiedzenia komisja zdecydowała też o wezwaniu na świadków byłego katowickiego prokuratora Jacka Krawczyka i prokuratora Jarosława Wilczyńskiego. Ich przesłuchania mają dotyczyć okoliczności sporządzenia postanowienia z 3 marca 2006 r. o wszczęciu śledztwa m.in. wobec Blidy. Wstępnie przesłuchania te zaplanowano na drugą połowę czerwca. - Jeśli są jakiekolwiek nawet minimalne wątpliwości odnośnie postanowienia rozpoczynającego postępowanie w sprawie, to musi to być wyjaśnione - powiedział przewodniczący komisji Ryszard Kalisz (Lewica), który zgłosił wnioski.
Wątpliwości odnośnie ponownego przesłuchiwania Wilczyńskiego oraz Krawczyka, który przed komisją stanie po raz piąty, wyraził Wojciech Szarama (PiS). - Z tego co wiemy z mediów sprawa została wyjaśniona, zgłosił się prokurator, który w zastępstwie podpisał postanowienie, ponadto powinniśmy poczekać na akta z prokuratury - mówił. Wnioski o wezwanie poparło czterech członków komisji, od głosu wstrzymał się jedynie Szarama.
Krawczyk, pierwszy prokurator prowadzący śledztwo dotyczące afery węglowej, miał zeznać, że jego podpis na postanowieniu z marca 2006 r. o wszczęciu śledztwa jest podrobiony. Media ujawniły, że do podpisania postanowienia przyznał się prok. Jarosław Wilczyński. Warszawska prokuratura okręgowa ostatnio po raz kolejny przesłuchała obu prokuratorów i uznała, że między świadkami nie było sprzeczności. Wójcik zapowiedział natomiast zgłoszenie wniosku w sprawie wystąpienia do aresztu, w którym przebywała Barbara K., "śląska Alexis". Areszt miałby przekazać wykaz osób, które kontaktowały się z K. Wniosek będzie rozpatrywany na kolejnym posiedzeniu.
Kolejne przesłuchania w budynku Sądu Najwyższego zaplanowano wstępnie na 9 czerwca. Wtedy przed komisją mają stanąć m.in. członkowie ekipy filmującej, która 25 kwietnia 2007 r. miała dokonywać nagrania przed domem Blidów.